Reklama
aplikuj.pl

Ziemia może wkrótce sama spotęgować efekt cieplarniany

Zdaniem naukowców, istnieje ryzyko, że miejsca, które do tej pory pochłaniały ogromne ilości dwutlenku węgla mogą zacząć go emitować.

Fala upałów szalejących w Europie i Stanach Zjednoczonych to jeden z elementów rosnącej średniej temperatury panującej na naszej planecie. Jednym z czynników odpowiedzialnych za ten wzrost jest ogromna emisja gazów cieplarnianych, jednak należy zauważyć, że ludzka aktywność tak naprawdę nie ma wielkiego, bezpośredniego wpływu na ilości dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery. Są one w znacznie większej części spowodowane naturalnymi procesami, takimi jak chociażby erupcje wulkanów, podczas gdy działania człowieka stanowią zaledwie niewielki ułamek całej emisji.

Oczywiście rządy krajów z całego świata podjęły odpowiednie kroki mające na celu redukcję wytwarzania CO2, lecz zdaniem wielu badaczy, spotęgowanie efektu cieplarnianego zbliża się nieubłaganie. Nikt tak naprawdę nie wie, o ile jeszcze musiałaby się podnieść średnia temperatura, aby doszło do masowej emisji. Dlaczego w ogóle miało by do niej dojść? Chodzi m.in. o lasy deszczowe, Arktykę i Antarktydę oraz morza i oceany. Dalszy wzrost temperatur może doprowadzić do wymarcia organizmów zamieszkujących wody i lasy, a ich rozkład doprowadzi do masowego wyrzutu dwutlenku węgla. Podobna sytuacja wystąpi, jeśli roztopi się wieczna zmarzlina, pod którą naturalnie składowane są duże ilości tego związku.

Gdyby wystąpił efekt cieplarniany, średnie roczne temperatury mogłyby wzrosnąć nawet o 12 stopni Celsjusza, a poziom mórz i oceanów – niemal o 50 metrów. Owym zjawiskom towarzyszyłyby również katastrofy naturalne, takie jak powodzie, huragany czy pożary.

[Źródło: popularmechanics.com; grafika: NASA]