Reklama
aplikuj.pl

Test Prido i7 Pro. Jak radzi sobie polski wideorejestrator 2,5K z wyższej półki?

Test Prido i7 Pro, Prido i7 Pro, i7 Pro

W ofercie polskiego producenta Prido znajdziemy trzy wideorejestratory – Prido i5, Prido i7 oraz Prido i7 Pro. Te dwa ostatnie modele, choć mają ze sobą wiele wspólnego, różnią się od siebie ceną (ponad 100 złotych) i ta dodatkowa stówka jest zdecydowanie warta rozważenia przez wyższą jakość nagrań. Testowany dziś Prido i7 Pro nagrywa bowiem jako jedyny w rozdzielczości wyższej, niż Full HD.

Pudełko i dołączone wyposażenie Prido i7 Pro

Proste, nieco banalne, ale przynajmniej treściwe pod kątem najważniejszych informacji. Tak można w skrócie opisać pudełko, w którym trafia do nas Prido i7 Pro. Wewnątrz niego znalazło się sześć głównych elementów, bo oprócz wideorejestratora i przyssawki, jak również instrukcji obsługi i przewodu zasilającego USB-A do microUSB, znajdziemy też pięć małych „wieszaczków” dla przewodu. Te mocujemy albo do elementów kabiny, albo bezpośrednio do szyby, dzięki preaplikowanej taśmie dwustronnej, a następnie blokujemy na nich przewód.

Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel R450 NV z superkondensatorem

Dodatkiem wartym uznania jest z kolei najbardziej wtyk do samochodowego gniazda zapalniczki, który zamiast pojedynczego złącza USB, ma do zaoferowania dwa. To z kolei pozwala na m.in. ładowanie smartfona podczas jazdy. Spodobała mi się również konstrukcja samej przyssawki, bo po montażu pozwala dostosowywać pozycję wideorejestratora w dwóch płaszczyznach (góra/dół i „na boki”). Jego blokada w jednym miejscu również jest prosta i sprowadza się do przykręcenia śrubki gołymi rękami.

Wygląd, materiały i wykonanie Prido i7 Pro

Cała rodzina wideorejestratorów Prido ma pewną cechę charakterystyczną, jeśli idzie o ich design. Są proste, a wręcz minimalistyczne i sprowadzone do minimum. Tak jak Prido i5 dodatkowo podkreśla to swoimi skromnymi rozmiarami i zyskuje na swojej kompaktowości, tak znacznie większy Prido i7 Pro, nieco na tym traci. Jako drugi projekt zaprezentowany przez firmę, który należy do znacznie wyższej półki, nie pasuje wyglądem do innych wideorejestratorów z tego segmentu. Jego wykonanie nie budzi jednak wątpliwości. Nawet pomimo wszechobecnego plastiku.

Z jednej strony wyróżnia go to na rynku, ale z drugiej zbliża niebezpiecznie do „kiczowatej chińszczyzny”. Jest to wprawdzie nieco przesada, ale po prostu w tej cenie wideorejestratory konkurencji sprawiają zwykle lepsze wrażenie wizualne. Jednak nie oznacza to, że Prido i7 Pro „leży” pod kątem fizycznym. Wręcz przeciwnie, bo posiada wszystko to, czego możecie oczekiwać po wideorejestratorze… a nawet coś ekstra – specjalny przycisk „Reset”, którego obecności na obudowie kompletnie nie pojmuję.

Czytaj też: Test Navitel MR450 GPS NV. Oto zaawansowany wideorejestrator na lusterko

Towarzyszy mu z kolei przycisk on/off, niepełniący niestety funkcji zabezpieczania nagrań, bo tę przypisano do dwukrotnego naciśnięcia przycisku Menu, co jest nieco mniej intuicyjne. Zwłaszcza że podobne „dwukliki” pozwalają nam też aktywować/dezaktywować mikrofon, czy przechodzić między trybami (nagrywanie, robienie zdjęć, przeglądanie materiałów) działania. Innymi słowy, przynajmniej Prido powinno przemyśleć i uprościć korzystanie ze swoich wideorejestratorów w następnych iteracjach, bo konkurencja już tego dokonała.

Idąc dalej, jak już wspomniałem, Prido i7 Pro jest bardzo prosty w myśl konstrukcji. Na jego przodzie znalazł się obiektyw z 6-warstwową soczewką szklaną i para podłużnych dziurek dla głośnika. Na lewej krawędzi znajdziemy wyłącznie slot na kartę microSD o pojemności do 256 GB, na górnej port microUSB i lukę do wsunięcia przyssawki, a na spodniej mikrofon. Z kolei na tyle znalazł się przede wszystkim 2,7-calowy wyświetlacz LCD przeciętnej jakości, zestaw czterech przycisków i pary diod funkcyjnych.

Jakość nagrywania i funkcje Prido i7 Pro

Chociaż wnętrze wideorejestratora do specjalnie ciekawych nie należy, warto wspomnieć, że w o i7 Pro znalazł się układ Novatek NTK96663, 320 mAh akumulator litowo-jonowy, czujnik wstrząsów i moduł Wi-Fi. To dzięki temu ostatniemu Prido i7 Pro możecie połączyć ze smartfonem i stosowną aplikacją.

Ta znacząco upraszcza proces konfiguracji wideorejestratora, bo uwalnia nas od potrzeby przeklikiwania się przez może i proste oraz intuicyjne menu, ale nieco przestarzałe. Aplikacja dodatkowo pozwala nam zapisywać trasy i podglądać naszą pozycję, dzięki integracji Google Maps, jak również podglądać zapisane materiały. Z jej poziomu możecie dezaktywować/aktywować mikrofon, tryb parkingowy, tryb WDR, funkcje wykrywania ruchu, czy ustawić czułość czujnika wstrząsów.

Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel RS2 Duo. Ten model łączy dwa rejestratory samochodowe w jednym

Za nagrania odpowiada zarówno matryca Sony Starvis IMX291, jak i obiektyw z 6-warstową soczewką o przysłonie f/2.0 oraz imponującym kącie widzenia rzędu 150 stopni. Nagrania zapisuje w jakości 1440p@30 FPS lub 1080p@60 FPS w formacie MP4, a zdjęcia w JPG i rozdzielczości 12 Mpx. Jak to się sprawdza w praktyce? To możecie podejrzeć powyżej.

Test Prido i7 Pro – podsumowanie

Prido i7 Pro kupicie już za 499 złotych. Trudno powiedzieć, czy jest to wybór najlepszy w tym segmencie cenowym, ale patrząc na funkcje i możliwości, wydaje się być godny tej kwoty. Oczywiście ten sprzęt ma swoje wady (nieintuicyjne sterowanie, przedawniony wygląd, niska jakość ekranu, wrażenie sprzętu z niższej półki cenowej), ale też zalety (dobre wyposażenie dodatkowe, nagrywanie w 2,5K, 150-stopniowy kąt widzenia, wsparcie aplikacji i 256 GB kart pamięci), które przytłaczają bolączki produktu i stąd właśnie polecenie: