Urząd Komunikacji Elektronicznej odniósł się do zapisów nowej Tarczy Antykryzysowej oraz wczorajszego oświadczenia Ministerstwa Cyfryzacji. Zdaniem UKE aukcja przebiega prawidłowo, ale zmiana stanowiska rządu wymusi rozpoczęcie jej od nowa. To oznacza, że o 5G w paśmie 3,6 GHz w 2020 roku możemy zapomnieć.
Aukcja 5G przebiega zgodnie z planem
W nowej Tarczy Antykryzysowej pojawiły się zapisy pozwalające prezesowi UKE na odwołanie aukcji 5G. Wprowadzono je ze względu na wątpliwości prawne dotyczące jej czasowego zawieszenia.
Czytaj też: Tarcza Antykryzysowa 3.0 znowu mocno zaczepia o telekomunikację
Tymczasem UKE zaznacza, że wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Konkretnie:
na mocy art. 15zzs ust. 1 pkt 10 znowelizowanej w dniu 31 marca 2020 r. ustawy z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. 2020 poz. 364, z późn. zm.) („Ustawa antyCOVID”). Zgodnie z powołanym przepisem
„[w] okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID bieg terminów procesowych i sądowych w (…):
10) innych postępowaniach prowadzonych na podstawie ustaw
– nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu na ten okres”.
W oświadczeniu UKE czytamy, ze zawieszenie terminu składnia ofert wstępnych w aukcji nastąpiło zgodnie z prawem. Urząd dodaje też, że od 31 marca mogły być składane oferty wstępne w ramach aukcji. Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało wczoraj, że do tej pory pojawiła się jedna oferta wstępna. Co wzbudziło pewne kontrowersje.
Czytaj też: Aukcja 5G utknęła przez Koronawirusa
Co z cyberbezpieczeństwem?
UKE zaznacza, że poruszał kwestie cyberbezpieczeństwa w piśmie do ministra cyfryzacji 31 października 2019 roku. Chodziło o zawarcie odpowiednich zapisów w wymaganiach dotyczących aukcji.
Odpowiedź była negatywna i zdaniem ministerstwa operatorzy mieli spełniać wymogi zawarte w nowych zapisach Prawa Telekomunikacyjnego, które miały pojawić się z wyprzedzeniem (vacatio legis). Mówią one:
Minister właściwy do spraw informatyzacji może określić, w drodze rozporządzenia, minimalne środki techniczne i organizacyjne oraz metody zapobiegania zagrożeniom, o których mowa w art. 175a zawiadomienie Prezesa UKE o naruszeniu sieci lub usług ust. 1 i art. 175c podejmowanie środków zapewniających bezpieczeństwo ust. 1, jakie przedsiębiorcy telekomunikacyjni są obowiązani stosować w celu zapewnienia bezpieczeństwa lub integralności sieci lub usług, biorąc pod uwagę wytyczne Komisji Europejskiej oraz Europejskiej Agencji do spraw Bezpieczeństwa Sieci i Informacji w tym zakresie.
Zdanie UKE jest zbieżne z ówczesną opinią Ministerstwa Cyfryzacji. Wymogi dotyczące cyberbezpiczeństwa powinny być regulowane prawnie, a nie w ramach decyzji rezerwacji pasma częstotliwości.
Przyjęcie Tarczy Antykryzysowej 3.0 to koniec 5G w paśmie 3,6 GHz
Jeśli nowa wersja Tarczy zostanie przyjęta w niezmienionej wersji, w Polsce nie uda się uruchomić sieci 5G w paśmie 3,6 GHz. Obecne zapisy mówią, że aukcja może zostać unieważniona z powodu nieuwzględnienia wymogów bezpieczeństwa w zapisach samej aukcji. Tyle tylko, że w obecnej formie przewidują wejście w życie dopiero od 21 grudnia.
Czyli aukcja zostałaby anulowana na 10 dni przed terminem realizacji celów Europejskiej Agendy Cyfrowej, narzucającej obowiązek wykorzystania pasma 3,6 GHz.
Zdaniem UKE, odpowiednia zmiana zapisów pozwoliłaby dokończyć aukcję. Nawet pomimo opóźnień, uruchomienie 5G na 3,6 GHz byłoby w 2020 roku możliwe.
Czytaj też: Rząd kombinuje przy sieci 5G. To może być piękna katastrofa
Co z możliwością odwołania prezesa UKE?
Ministerstwo Cyfryzacji przekonuje, że wprowadzane zmiany w Prawie Telekomunikacyjnym wynikają z wymogów stawianych przez Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej (EKŁE).
W zapisach z nowej wersji Tarczy określone zostały konkretne wymogi, jakie spełniać musi prezes UKE. Pojawiły się głosy mówiące, że to gwóźdź do trumny prezesa UKE, które nie spełnia niektórych wymagań.
Tymczasem w Artykule 7 wspomnianego EKŁE czytamy:
Państwa członkowskie zapewniają, aby szefów krajowych organów regulacyjnych lub, w stosownych przypadkach, członków organu kolegialnego pełniącego tę funkcję w krajowym organie regulacyjnym lub ich zastępców można było odwołać w trakcie ich kadencji tylko wtedy, gdy przestaną oni spełniać warunki wymagane do wykonywania obowiązków określonych w prawie krajowym przed ich powołaniem.
Oznacza to, że nowe wymagania nie powinny w żaden sposób odnosić się do urzędującego prezesa UKE.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News