Richard Lessells, ekspert w dziedzinie chorób zakaźnych, nie jest tak pesymistyczny jak niektórzy z jego kolegów po fachu. Naukowiec sądzi bowiem, że szczepionki nie muszą być nieskuteczne w konfrontacji ze szczepem SARS-CoV-2 z RPA.
Brytyjscy badacze wyrazili w tej kwestii spore obawy, o czym pisaliśmy w poniedziałek. Ich zdaniem szczepionki mające chronić przed COVID-19 mogłyby nie zapewniać ochrony, jeśli dana osoba będzie miała kontakt z niedawno wykrytą mutacją koronawirusa.
Czytaj też: Mutacja koronawirusa z RPA zwalczy szczepionkę? Naukowcy są zaniepokojeni
Czytaj też: Czy lek stosowany w leczeniu raka będzie panaceum na COVID-19?
Czytaj też: 5 mitów o COVID-19
Takie wiadomości były fatalne, ponieważ możemy przypuszczać, że szczep z południowej Afryki rozprzestrzenił się już w wielu krajach – tak samo jak to miało miejsce w przypadku brytyjskiej mutacji.
Mutacja koronawirusa z RPA znacząco różni się od brytyjskiej
Lessells, który odegrał kluczową rolę w identyfikacji szczepu 501Y.V2, sądzi, że Brytyjczycy – wydając swoje osądy – nie opierali się na żadnych nowych danych. To ważne, ponieważ pierwsze informacje w tej kwestii powinny być znane dopiero pod koniec bieżącego tygodnia, o ile badacze z RPA zakończą swoje analizy.
Czytaj też: Przechorowanie COVID-19 prawdopodobnie daje długoterminową odporność
Czytaj też: Brytyjska mutacja koronawirusa może posiadać słaby punkt
Czytaj też: Świat szczepi się na koronawirusa. A co z Afryką?
Jak do tej pory w mutacji z RPA wykryto ponad 20 zmian, z czego kilka dotyczy białka kolczastego. To właśnie ono odpowiada za wnikanie do ludzkiego organizmu. Najważniejsza mutacja dotyczy jednak miejsca w genomie SARS-CoV-2, które uznaje się za kluczowe dla neutralizacji przeciwciał. Taka zmiana nie występuje w szczepie z Wielkiej Brytanii. Wygląda jednak na to, że szczepionki mogą „atakować” także inne, niezmutowane fragmenty białka kolczastego, zapewniając dalszą odporność.