Reklama
aplikuj.pl

Test myszki Bloody W90 Pro dla… bardziej wymagających graczy

Bloody na zawsze zapisało się w moim sercu za sprawą modelu V8m, z którego korzystałem przez wiele lat, doceniając przede wszystkim ślizgacze nie do zdarcia. Pamiętam, że tę mysz kupiłem za zaledwie 100 złotych i był to zakup zdecydowanie udany. Dziś patrząc na kompletnie inny model tego samego producenta (W90 Pro) nie jestem przekonany, czy marka poszła na pewno w dobrą stronę, ale zanim przejdziemy do takich werdyktów, przejdźmy przez cały test myszki Bloody W90 Pro. 

Najważniejsze cechy 

  • Sensor optyczny: PixArt PMW3389
  • Czułość na 5 poziomach od 50 do 16000 DPI (przeskoki co 50 jednostek)
  • Waga: 112 gramów
  • Wymiary: 127 x 68 x 44 mm
  • Materiał: matowe tworzywo sztuczne
  • Przełączniki główne: nieznane o wytrzymałości 50 milionów kliknięć
  • Liczba przycisków: 7 + rolka
  • Interfejs: USB za pośrednictwem 180-centymetrowego przewodu w materiałowym oplocie
  • Odświeżanie USB: 125, 500, 1000, 2000 Hz
  • Dostosowywalny LOD
  • Podświetlenie: RGB na podstawie, scrollem, 
  • Dedykowane oprogramowanie
  • Wbudowana pamięć
  • Gwarancja: 2 lata

Pierwsze chwile z Bloody W90 Pro

Iście gamingowe pudełko zachwalające wszystkie cechy modelu W90 Pro sugeruje nam, że właśnie kupiliśmy nie mysz, a sprzęt dla „prawdziwego gracza” na wiele lat. Ku mojemu zaskoczeniu, cienka obwoluta jest domem dla znacznie twardszego kartonu, który jednak nie skrywa zbyt wiele, bo oprócz plastikowego etui, znajdziemy w nim tylko plakietkę przypominającą o dostępności oprogramowania.

Sama w sobie myszka W90 jest zdecydowanie specyficzna. Wyróżnia ją asymetryczna konstrukcją dla praworęcznych, która oprócz zwyczajnego tworzywa sztucznego została uzupełniona gumowymi nakładkami na bokach oraz głównych przyciskach. Bloody obiecuje, że dzięki technice „dual injection” wszystkie gumowe elementy (w tym rolka) będą bardzo trwałe. 

Czytaj też: Test obudowy Fractal Design Pop Air RGB White TG Clear Tint

Mimo tego wrażenia po pierwszym chwyceniu W90 Pro w dłoń są… przeciętne. Z wierzchu może i wszystko gra, ale wewnątrz co rusz coś stuka przy ruchu, świadcząc o niespecjalnie dobrym wykonaniu. Rzeczywiście jednak gumowe powierzchnie sprawiają wrażenie bardzo wysokiej jakości i nadają wyglądowi myszki bardzo nietypowy charakter. 

W moich oczach psują go jednak wstawki plastiku wykończone na połysk oraz samo 15-strefowe podświetlenie, które obejmuje nie tylko tradycyjne elementy (rolkę i logo na grzbiecie), ale też pasek dookoła podstawy. To oczywiście kwestia subiektywna, a od razu zaznaczę, że fani podświetlenia i zabawy z nim, będą mieć w przypadku W90 Pro sporo do zrobienia. 

Warto też podkreślić obecność dodatkowych przycisków nad rolką (3, a nie 1) oraz bardzo rozbudowanej podstawy. Na niej wzrok przyciągają przede wszystkim cztery bardzo wytrzymałe (potwierdzam wieloletnim doświadczeniem) i wyjątkowo gładkie ślizgacze oraz dwa zestawy diod, przycisków oraz instrukcji. Ten po lewej służy do ustawienia poziomu odświeżania od 125 do 2000 Hz, a ten po prawej do ustawienia poziomu LOD od 1,5 do 3 mm lub ewentualnie skalibrowanego osobiście do własnej podkładki. 

Ergonomiczność W90 Pro

Bloody nie bez powodu ukrywa informację o wadze W90 Pro, bo ta jest po prostu wysoka, sięgając 122 gramów. To jednak nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że znaczna część tej wagi przypada na tył myszki, co bardzo negatywnie wpływa na jej wyważenie i choć w ogólnym rozrachunku to (jak zawsze) kwestia przyzwyczajenia, to w dobie myszek ważących 50-70 gramów oraz idealnie wyważonych, trudno uznać W90 Pro za idealną myszkę do dynamicznych strzelanek. 

W ogólnym rozrachunku W90 Pro jest jednak przyjemną myszką na co dzień, oferując wystarczająco dużo miejsca na obudowie nawet dla większych dłoni. Dodatkowo spisuje się świetnie przy praktycznie wszystkich rodzajach chwytów, a zastosowane ślizgacze zapewniają wyjątkowo płynne działanie nawet na twardych podkładkach.

Test przycisków Bloody W90 Pro

Kolejna wielka niewiadoma Bloody W90 Pro zapala nam lampkę z tyłu głowy, ale na całe szczęście wszystkie przyciski tego modelu nie są paskudne w działaniu. Wręcz przeciwnie – są… przeciętne, bo choć daleko im do rewelacyjnych, mniej wymagający, którzy nie przyzwyczaili się do topowych rozwiązań, nie będą zdecydowanie narzekać. 

Czytaj też: Test mikrofonu Trust Onyx. Świetne ramię, a jakość…

Przynajmniej jeśli idzie o te główne przyciski, bo w moim odczuciu rolka oraz przyciski boczne mimo poprawnego działania, są nieco zbyt łagodne, przez co w ferworze gry nie dostajemy jednoznacznego haptycznego potwierdzenia ich aktywacji. 

Oprogramowanie

W90 Pro obsługuje tradycyjne dla Bloody oprogramowanie, które z pewnością wyróżnia się na tle konkurencji za sprawą łącznie czterech profili, z czego dwa są tymi premium i te właśnie możemy wykorzystać. Wszystko dzięki faktowi, że W90 Pro posiada je „aktywowane” z góry i tym samym nie musimy ich kupować za 9,99$. 

Oprócz tradycyjnego Core1 z możliwością zabawy rozbudowanymi animacjami podświetlenia, dostosowywania funkcji przycisków oraz ustawiania czułości (CPI = DPI) na obu osiach osobno oraz wspomnianej kalibracji, mamy też dostęp do profilu Core 2. Ten przede wszystkim dodaje możliwość strzelania seriami (2 lub 3 pociskami) zależnie od aktywowanego trybu z poziomu dodatkowych przycisków. Dodatkowo możemy też przełączyć tryb klawiszy (lewy/prawy) i wprowadzić funkcję dla broni snajperskiej.

W przypadku tych „profili ekstra”, czyli Ultra Core 3 i 4, wchodzimy już na wyższy poziom. Ten trzeci (z myślą o strzelankach) dodaje do mieszanki rozbudowany edytor makr (Oscar Makro II) oraz Headshot, pozwalający dostosowywać jeszcze bardziej funkcjonalność myszki. Z kolei najwyższy Ultra Core 4 idzie na rękę graczom MMORPG, pozwalając tworzyć jeszcze rozbudowane makra „Super Combo”. 

Test sensora

W Bloody W90 Pro znalazł się światowej klasy sensor PixArt PWM 3389, a producent nieopatrznie w niektórych miejscach wspomina o Pro 3389, sugerując jego marną podróbkę. Na całe szczęście mamy w tym przypadku do czynienia z być może najważniejszą cechą tego modelu, czyli jednym z najbardziej precyzyjnych sensorów, który pozwala nam dostosowywać LOD (w moim przypadku uzyskałem ~1 mm poziom) i cieszyć się niczym niezmąconym działaniem sensora do aż 5000 DPI.

Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel R33 – tani, ale za to bez ekranu

Wszystko to przy braku typowych negatywnych zjawisk, które obniżają precyzję i zauważalnie wpływają na feeling myszki. Warto też podkreślić ponadprzeciętny maksymalny poziom odświeżania, który wynosi nie 1000 Hz, a 2000 Hz, choć w precyzyjnych testach średnio uzyskiwałem poziom ~1350 Hz. Subiektywnie nie mogłem jednak odczuć różnicy między tym odświeżaniem.

Test myszki Bloody W90 Pro – podsumowanie

Bloody W90 Pro to jedna z tych myszek, których nie można polecić każdemu z miejsca, bo na rynku w cenie ~180 złotych znajdziemy znacznie bardziej uniwersalne modele, a przede wszystkim lżejsze. Patrząc jednak na cechy W90 Pro, zapewne znajdzie ona swoją niszę na rynku i jeśli wspomniane wyżej zalety tej myszki wpisują się akurat w Wasze gusta i wymagania, nie widzę problemu, aby w nią zainwestować. Stąd odznaka: