Kilka tygodni temu informowaliśmy o nietypowym znalezisku dokonanym przez naukowców działających na terenie Antarktydy. Odnaleźli oni bowiem cząstki, których obecność miała być rzekomo dowodem na istnienie równoległego wszechświata.
Koncepcja antywszechświata wiąże się z pojęciem znanym jako symetria CPT. Istniejąca w jej ramach przestrzeń miałaby posiadać trzy wymiary przestrzenne i jeden czasowy. Poza tym, owa idea zakłada, że Wielki Wybuch powinien doprowadzić do stworzenia dwóch wszechświatów. Ten drugi z naszego punktu widzenia istniałby „wstecz” względem Wielkiego Wybuchu.
Odkrycie, które trafiło na nagłówki mediów całego świata wiązało się z sygnałami wykrytymi przez instrument ANITA, który znajduje się na wysokości 37 km nad Antarktydą. W 2016 i 2018 roku ANITA odebrał sygnały, które miały wszystkie cechy typowe dla wysokoenergetycznych neutrin. Ale nie pochodziły z kosmosu. Wyglądało na to, że pochodzą z antarktycznego lodu znajdującego się poniżej.
Czytaj też: Naukowcy są coraz bliżsi poznania masy cząstek zwanych neutrinami
Teraz naukowcy twierdzą, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tego zjawiska jest to, że sygnały pochodziły z nieba nad ANITĄ. Ich istnienie rozpoczęło się od wysokoenergetycznych promieni kosmiczne, które następnie odbijały się od śniegu trafiały do czujników ANITY. Najprawdopodobniej były to wysokoenergetyczne neutrina, powstające np. podczas supernowych i mające tendencję do częstszych interakcji z materią. Jest wysoce nieprawdopodobne, aby udało im się przebić przez całą planetę, nie dotykając niczego po drodze i dotrzeć do czujników wspomnianego instrumentu.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News