Pierwsze elektryczne Porsche, czyli Taycan, to bezpośrednia odpowiedź na Model S Tesli, więc po obu stronach barykady wręcz zawrzało, a ludzie przerzucają się w kwestii tego „co lepsze”.
Tym razem wybór między Porsche a Teslą ma ułatwić Wam pewien szczegół w kwestii bezprzewodowych aktualizacji oprogramowania w myśl czy to napędu, systemu informacyjno-rozrywkowego, czy tak naprawdę każdego elektrycznego podsystemu w samochodzie.
Zarówno Taycan, jak i Modele Tesli (oraz szereg innych najnowocześniejszych samochodów innych marek) mogą zaktualizować się podczas przesiadywania w garażu, czy na podjeździe, ale Tesla rozwiązała to lepiej.
Porsche umożliwia bowiem bezprzewodowe aktualizacje Taycana tylko w przypadku niewielkich łatek, bo w razie potężniejszych aktualizacji trzeba odwiedzić salon Porsche i pozwolić technikom na podpięcie się do samochodu poprzez szybkie łącze internetowe.
Czytaj też: Elektryczny Genesis wyszpiegowany po raz pierwszy
Nie jest to fajne, kiedy przypomnimy sobie słowa dyrektora generalnego Porsche, Olivera Blume, który stwierdził w przeszłości, że Taycan będzie regularnie otrzymywać aktualizacje OTA (Over The Air) co kilka tygodni, podobnie jak w przypadku pojazdów Tesli.
Serwis Teslarati doszukał się opisu tego procesu przez Nicolasa Boehmera z Porsche na LinkedIn. Z niego możemy wysnuć, że Porsche zwyczajnie nie chce wymuszać na właścicielach oczekiwania na wolne „większe aktualizacje”, a także dba o ich bezpieczeństwo, testując od razu Taycana po aktualizacji w serwisie.
Tesla z kolei realizuje nawet największe aktualizacje poprzez indywidualne sieci Wi-Fi, a to może i trochę trwa, ale przynajmniej uwalnia właścicieli od wizyt w serwisach.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News