Analizy przeprowadzone w dwóch amerykańskich szkołach potwierdza tezę, jakoby dzieci nie rozprzestrzeniały patogenu w tego typu placówkach, jeśli stosowane są odpowiednie środki ostrożności.
W czasie jesiennego semestru odnotowano 234 zakażenia wśród 3500 uczniów. Co więcej, tylko w 9% przypadków doszło do transmisji między pobierającymi naukę. Żaden z nich nie obejmował przeniesienia SARS-CoV-2 z ucznia na nauczyciela bądź odwrotnie.
Czytaj też: Jak koronawirus doprowadza do samozagłady ludzkiego organizmu?
Czytaj też: Aplikacja Zaszczepieni pozwoli sprawdzić, czy ktoś się już zaszczepił przeciw COVID-19
Czytaj też: Ile jest szczepów koronawirusa?
Jest to prawdopodobnie najbardziej rozbudowane badanie tego typu. Eksperyment trwał od sierpnia do grudnia i obejmował regularne badania wszystkich uczniów i pracowników szkół. W ten sposób naukowcy byli w stanie ocenić faktyczny stopień rozprzestrzeniania się koronawirusa w tych placówkach.
Koronawirus w szkołach nie musi stanowić zagrożenia, o ile stosowane są odpowiednie środki
Warto podkreślić, iż obie szkoły ściśle przestrzegały wytycznych utworzonych przez amerykańskie CDC. Zasady dotyczyły m.in. dystansowania społecznego, stosowania maseczek oraz częstych badań przesiewowych. W przypadku wykrycia SARS-CoV-2, osoby z otoczenia były poddawane kwarantannie i testowane.
Czytaj też: Szczepionki na COVID-19 – kiedy kolejne?
Czytaj też: Pandemia koronawirusa wciąż trwa, a eksperci przestrzegają przed kolejnymi
Czytaj też: Nie uwierzycie, jaki jest niemal kluczowy czynnik zwiększający ryzyko zgonu na COVID-19
W pierwszej placówce odnotowano łącznie 4,9% zakażeń wśród uczniów, nauczycieli i innych pracowników, podczas gdy w drugiej wskaźnik ten wyniósł zaledwie 2%. Trudno było jednak ustalić źródło tych infekcji, ponieważ niemożliwe jest kontrolowanie uczniów poza murami szkół. Być może zakazili się oni np. na skutek kontaktu z innymi domownikami. Dokładny raport w tej sprawie ukazał się na łamach Morbidity and Mortality Weekly Report.