Każdy kto widział filmowe Koty zapewne bardzo długo nie będzie w stanie o nich zapomnieć. Produkcja Toma Hoppera potrafiła przerazić lepiej niż niejeden horror. A podobno mogło być gorzej, bo humanoidalne koty miały mieć… odbyty. Tylko czy to prawda?
W marcu na Twitterze pojawił się wpis informujący, że istnieje coś takiego, jak nieocenzurowana wersja Kotów. Napisał o tym na Twitterze jeden z użytkowników, Jack Waz, który powoływał się na przyjaciela pracującego przy efektach specjalnych Kotów. Przyjaciel ten został zatrudniony przez Universal niedługo przed premierą, a jego zadaniem było usunięcie setek kocich odbytów, które rzekomo znajdowały się w filmie. Taką wersję musicalu nazwano Butthole Cut i od razu pojawił się tag #ReleasetheButtholecut, który podchwyciło wiele gwiazd. Pierwszym był Seth Rogen, a potem dołączył do niego Rian Johnson. Razem domagali się pokazania tej nieocenzurowanej wersji twierdząc, że tego właśnie nasz świat teraz potrzebuje.
Potem plotkę zdementował jeden z członków ekipy odpowiedzialnej za efekty tłumacząc, że w pewnych momentach produkcji futro na kocich ciałach faktycznie układało się w sposób podkreślający anatomię tych istot. Jednak, jak twierdził, odbytów wcale nie było.
Jaka jest prawda?
Według The Daily Beast odbyty i inne szczegóły anatomii humanoidalnych kotów jednak były. Pojawiły się w trakcie prac znad efektami specjalnymi, a winę za to ponosił w całości reżyser Tom Hopper. Podczas tworzenia reżyser dostaje podgląd renderowania animacji postaci by na bieżąco móc wprowadzać poprawki i ulepszać efekty. Okazuje się jednak, że Hopper kompletnie tego procesu nie rozumiał, co skończyło się nieprofesjonalnymi wskazówkami, które finalnie doprowadziły do kocich odbytów. Portal podaje również, że reżyser miał podczas prac absurdalne żądania. Jakie? Ano chciał, m.in. żeby pokazać mu jak prawdziwe koty wykonują układ taneczny.
CZYTAJ TEŻ: Wonder Woman kontra Cheetah – zestaw LEGO przedstawia finałowe starcie?
Jeśli wcześniej zastanawialiście się dlaczego ten film okazał się tak wielką katastrofą, to chyba najlepsza odpowiedź. Nie wiem jakim cudem Hopper stanął za kamerą i dlaczego ktoś dał mu pieniądze, ale mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
