Kiedyś przymus, a dziś coś, co – miejmy nadzieję – nigdy nie będzie potrzebne w naszym otoczeniu. Wojsko i sprzęt bojowy! Tradycyjnie, najciekawsze informacje zza Wielkiego Oceanu.
Jak tu nazwać członka Space Force?
Zaczynamy nieco zabawowo, bo z nieistniejącym quizem, w którym nic nie wygracie. Pytanie brzmi… jak powinniśmy nazywać członków Sił Kosmicznych (org. Space Force) Stanów Zjednoczonych? Są żołnierze, są marynarze i piloci, a więc co z tymi na górze?
Tego tak naprawdę nie wie nikt, a konkurs na nazwę musi kiedyś mieć miejsce, jako że z czasem ten odłam Wojska USA będzie liczył 16000 osób. Co ciekawe, generał Sił Powietrznych wyjawił, że:
Niedawno wybraliśmy się do naszego działu językowego Akademii Sił Powietrznych, Instytutu Języka Obronnego, innych ośrodków języka angielskiego i centrów językowych, aby podzielić się przemyśleniami na temat tego, jak [oni] mogą się nazywać.
David Thompson
Trump chce wymienić sprzęt wojskowy na swój mur
Czyżby ktoś miał problem z odpowiednimi priorytetami? Prezydent Donald Trump chce podkraść prawie cztery miliardy dolarów z budżetu obronnego na swój mur graniczny.
Według planu Trumpa w kość dostanie budżet na zamówienia wojskowe dla Wojska USA. Przez to ograniczy liczbę otrzymanych przez służby myśliwców F-35 Joint Strike Fighter, samolotów patrolowych P-8A, dronów MQ-9A Reaper, transporterów C-130, a nawet opóźni konstrukcje kluczowego okrętu desantowego.
W skrócie – plan anuluje nową broń używaną w wojnie przeciwko państwu islamskiemu, która miała też m.in. odstraszyć inne kraje pokroju Chin po to, aby zbudować mur wzdłuż granicy z Meksykiem. Wszystko w celu ograniczenia zjawiska przemytu.
Jeśli plan wejdzie w życie, administracja Trumpa przeznaczy około 3,8 miliarda dolarów w roku budżetowym 2020 na wydatki związane z zakupem sprzętu i wydatkami wojennymi na sfinansowanie muru.
Dla Amerykanów jest to zdecydowanie kontrowersyjna decyzja, ponieważ prezydent Trump wielokrotnie zapewniał wyborców podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku, że jego mur wzdłuż granicy amerykańsko-meksykańskiej zostanie opłacony przez Meksyk. Jak dotąd finansuje je głównie rząd USA.
Wojsko USA nie może naprawiać sprzętu przez umowy z producentami
Podczas gdy my możemy narzekać na serwisy producentów telefonów, którzy zawzięcie bronią swoich praw do napraw, Wojsko USA ma znacznie większy problem.
Funkcjonujące w terenie oddziały wojsk amerykańskich spotykają się z coraz bardziej restrykcyjnymi umowami licencyjnymi pomiędzy Pentagonem, a kontrahentami na sprzęt wojskowy. Te ograniczają bowiem ich zdolność do naprawy własnego wyposażenia, co stanowi kwestię gotowości i zaufania do sprzętu.
Sprawę tę przybliża artykuł w Foxtrot Alpha, w którym opisano, w jaki sposób zmiany w systemie zamówień wojskowych pozwoliły Pentagonowi na większą swobodę w kupowaniu sprzętu cywilnego – co jest dobrą rzeczą pod każdym względem. W tym, że problem sprowadza się do wspomnianego serwisowania sprzętu.
Kwestia prawa do naprawy jest stosunkowo nowa w świecie praw konsumentów. Ograniczające umowy gwarancyjne często uniemożliwiają konsumentom naprawę własnych urządzeń lub zlecenie naprawy przez osobę trzecią bez unieważnienia gwarancji. Producenci twierdzą, że gwarancje są konieczne w celu zapewnienia, że naprawy są wykonywane prawidłowo, ale naprawy są często kosztowne i czasochłonne, niż pozwala to konsumentowi na wykonanie.
Dwa przykłady przedstawione we wspomnianym artykule dotyczą pojazdów wyprodukowanych przez Oshkosha, a dokładniej – Medium Tactical Vehicle Replacement (MTVR) i Joint Light Tactical Vehicle (JLTV). W obu przypadkach mowa więc o modelach, które przygotowują się do zastąpienia kultowego Humvee. Pytanie, czy będą godnymi zastępcami, kiedy już na papierze jest z nimi problem.
Autonomiczny „pomocnik” myśliwców Loyal Wingman powoli nabiera kształtu
Niegdyś Boeing zaskoczył wszystkich, prezentując drona zaprojektowanego specjalnie z myślą o lataniu obok tradycyjnych wojskowych samolotów. Teraz z kolei jego prototyp, pierwszy z serii, nabiera kształtów.
Dron Loyal Wingman jest przy tym bardzo podobny (przynajmniej pod kątem zastosowania) do rozwiązania, jakie testuje obecnie Rosja. Sam projekt powstał w celu zintegrowania bezzałogowych, autonomicznych samolotów ze światem tych załogowych.
Taki dron będzie dla każdego szwadronu idealnym dodatkiem, któremu to będzie „zlecać” się te najniebezpieczniejsze manewry i misje. Stąd też sam opis Boeing, który o Loyal Wingman wspomina, jako o „ochronie Sił Powietrznych”.
Drony te będą wyposażone w standardowy zestaw do misji wywiadowczych, nadzorczych i rozpoznawczych, ale nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby zostały przekonfigurowane do wymagań innej misji. Ciągle nie wiadomo, czy finalnie będzie posiadał jakąś broń.
Loyal Wingman jest opracowywany na rynek globalny przez koalicję 16 australijskich przemysłów wykorzystujących inżynierię cyfrową i zaawansowane materiały kompozytowe. Pierwszy z trzech prototypów zostanie wykorzystany do oceny i poprawy produkcji ostatecznej wersji.
Ten prototyp właśnie powstaje (obecnie nabiera śladowych kształtów), a został zaprojektowany tak, aby osiągnąć „wydajność podobną do myśliwca” i zasięg 3 704 km. Boeing twierdzi, że następnym krokiem będzie przeniesienie smukłego kadłuba z przyrządu montażowego i umieszczenie go na głównej platformie, aby montaż mógł być kontynuowany przed pierwszym lotem, który jest zaplanowany jeszcze na ten rok.
W tych goglach żołnierze USA będą widzieć znacznie, znacznie więcej
Jak donosi Army Times, Armia USA planuje kupić 40000 par gogli do mieszanej rzeczywistości, aby zapewnić 10% swoim żołnierzy wizję nie z tej ziemi.
Gogle IVAS wywodzą się z projektu Hololens Microsoftu i pozwolą żołnierzom identyfikować przyjazne i wrogie siły z marszu, a na dodatek celować swoją bronią we wroga, którego nie widzą w rzeczywistości. Ponadto każdy ich użytkownik będzie na polu bitwy lepiej poinformowany, dzięki czemu będzie skuteczniejszy nie tylko w ofensywie, ale też defensywie.
Gogle IVAS (skrót od Integrated Visual Augmentation System) zostały opracowane na podstawie systemu Microsoft Hololens 2. Mowa więc o czystej rzeczywistości mieszanej, która po prostu sprowadza się do narzucania na soczewki w goglach stosownych danych. Tak, jak to ma miejsce z informacjami w przypadku kasków pilotów.
Gogle IVAS rozwiązują problem długiego dążenia Pentagonu od usprawnienia działań żołnierzy na froncie bez dodatkowego rozpraszania. Dzięki nim użytkownik zachowuje świadomość sytuacyjną podczas interakcji z urządzeniem. Tak więc, końcowy produkt, który pojawi się pod koniec 2021 roku będzie obejmował:
- kolorowy przezroczysty wyświetlacz cyfrowy, który umożliwia użytkownikowi dostęp do informacji bez odrywania wzroku od pola bitwy;
- czujniki termiczne i noktowizyjne, które umożliwiają widzenie w ciemności;
- system pomagający w namierzeniu i identyfikacji celu;
- rozbudowana sztuczna inteligencja;