Jedną z konsekwencji zakażenia koronawirusem może być słabe natlenienie krwi. Lekarze przyznają jednak, że wiele takich osób zachowuje się stosunkowo normalnie.
Normalne nasycenie krwi tlenem wynosi co najmniej 95%. W przypadku chorób takich jak zapalenie płuc, spadek natlenienia towarzyszy innym zmianom, m.in. wypełnieniu płuc płynem czy wrostowi stężenia CO2 w organizmie. To właśnie te dolegliwości sprawiają, że mamy problemy z oddychaniem – niekoniecznie jest to bezpośredni efekt niedotlenienia.
Czytaj też: Obiecująca szczepionka na koronawirusa wchodzi w kolejną fazę testów
I choć w cięższych przypadkach problemy z oddychaniem są dość częste, to nie u każdego niskie natlenienie przekłada się na tego typu dolegliwości. Jeśli nie ma wahań w kwestii stężenia dwutlenku węgla, to problemy z oddychaniem mogą się nie pojawić nawet, jeśli natlenienie krwi pacjenta wyniesie 50-60 procent.
Naukowcy nie są pewni, co powoduje obniżenie saturacji. Jedna z hipotez zakłada, że jest to efekt nadmiernej krzepliwości krwi wywołanej infekcją. Lekarze doszli do takich wniosków po tym, jak jednej z pacjentek podano heparynę. Jej przeciwzakrzepowe działanie spowodowało, że kobieta skarżąca się na problemy z krążeniem pozbyła się również trudności z oddychaniem.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Po tych obserwacjach lekarze postanowili przetestować heparynę u chorych na COVID-19. Okazało się, że z 27 osób poddanych leczeniu aż u 24 odnotowano znaczącą poprawę stanu zdrowia. Jedna pacjentka została przeniesiona do innej placówki, przez co nie wiadomo, jaki jest jej stan. Z kolei dwie inne osoby nadal walczą o życie. Aby potwierdzić skuteczność heparyny, konieczne będą dalsze testy.