Do tej pory użyto tylko dwie bomby atomowe w działaniach wojennych, zrzucając Little Boya oraz Fat Mana na Hiroszimę i Nagasaki. Potworne konsekwencje potwierdza łącznie nawet 246000 ofiar, ale nowe bomby atomowe, to już zupełnie inna liga.
Nowe bomby atomowe przerażają mocą
Postęp na poletku broni nuklearnej sprawił, że niektóre z dzisiejszych broni jądrowych są już teraz ponad 3000 razy silniejsze niż bomba zrzucona na Hiroszimę. Warto przypomnieć, że ten wybuch sprzed 75 lat bazował na podziale jąder atomowych w łańcuchowej sekwencji, co finalnie doprowadza do niszczycielskiej eksplozji.
Czytaj też: X-61A Gremlin zaliczył testy. Wyniki zawiodły DARPA
Czytaj też: Najciekawsze newsy tygodnia – militaria [13.12.2020]
Czytaj też: Cyberżołnierze w armii. Przełomowa decyzja Francuzów
Dziś jednak do gry wchodzą znacznie bardziej zabójcze bronie termojądrowe (wodorowe), w których to proces rozszczepienia to dopiero początek. Wprawdzie nadal na nim bazują, ale ten zapewnia jedynie energię potrzebną do wywołania reakcji syntezy jądrowej we wtórnym rdzeniu izotopów wodoru, deuteru i trytu. Wtedy jądra atomów wodoru łączą się ze sobą, tworząc hel i znowu w wyniku reakcji łańcuchowej dochodzi do eksplozji – tym razem o wiele silniejszej.
Jak ilustruje to wideo z kanału YouTube RealLifeLore (wyżej), wybuch Little Boya uwolnił około 15 kiloton energii, co odpowiada 15000 tonom TNT, i wytworzył chmurę w kształcie grzyba na wysokość około 7620 metrów. Dziś z kolei istnieją głowice pokroju B83 o mocy 1,2 megaton, czyli o 80 razy mocniejsze niż Little Boy.
Czytaj też: Nowy chiński bombowiec H-20 brzmi aż za zabójczo
Czytaj też: W połowie czołg i most, czyli nowy pojazd Armii USA
Czytaj też: Okradziono rosyjski samolot Putina na wypadek wojny nuklearnej
To jednak nie koniec przerażającej broni nuklearnej, bo w lipcu 1961 roku radziecki premier Nikita Kruszczow nakazał opracowanie 100-megatonowej broni jądrowej. Inżynierowie mieli zaledwie kilka tygodni, aby wyprodukować bombę, oficjalnie nazwaną RDS-220 i ostatecznie zbudowali urządzenie o wydajności zaledwie 50 megaton.
To wciąż wystarczyło, by z łatwością uczynić z niej najpotężniejszą broń termojądrową, jaką kiedykolwiek przetestowano. Miało to miejsce nad wyspą Novaya Zemlya, która znajduje się na północ od koła podbiegunowego, w październiku 1961 roku. Wtedy to sowieci zrzucili 27-tonową, 26-metrową bombę z bombowca Tu-95, której sam spadochron ważył tonę.