Stanley Plotkin z Uniwersytetu w Pensylwanii to bez wątpienia zasłużony człowiek w kwestii prac nad rozmaitymi szczepionkami. Twórca szczepionki przeciwko różyczce ostrzega jednak przed zbyt szybkim testowaniem środka na koronawirusa.
Zdaniem Plotkina nadmierne przyśpieszanie procesu testowania szczepionki może okazać się zgubne w skutkach. Jednocześnie presja napierająca z niemal wszystkich stron rośnie – kryzys gospodarczy, izolacja społeczeństwa – czynniki te wpływają na maksymalizację prac poświęconych panaceum na SARS-CoV-2.
Plotkin sądzi, że nawet przy podjęciu ryzyka i szczepieniu ochotników, badania poświęcone efektywności szczepionki (oraz ewentualnym skutkom ubocznym) wciąż musiałyby potrwać kilka miesięcy. Normalnie okres ten jest znacznie dłuższy i wynosi ok. roku do półtora. Naukowiec proponuje bezpieczniejsze rozwiązanie: szczepienie osób w przedziale wiekowym 18-30 lat. COVID-19 przebiega u nich zazwyczaj znacznie łagodniej niż w przypadku seniorów, a Plotkin sugeruje wykorzystanie osłabionych laboratoryjnie szczepów wirusa.
Czytaj też: Światowej klasy uniwersytet upubliczni projekt awaryjnych respiratorów
W ten sposób nie narazimy grupy badawczej w tak dużym stopniu, a naukowcy będą mogli wyciągnąć pewne wnioski, m.in. dotyczące zdolności SARS-CoV-2 do replikacji. Problem ma więc naturę etyczną. Łatwiej byłoby się z nim zmierzyć, gdyby istniał sprawdzony lek na koronawirusa. Niestety, obecnie takowy nie istnieje i zdarzają się zgony nawet wśród teoretycznie najbardziej odpornych.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News