Reklama
aplikuj.pl

Po ponad 40 latach nastąpił przełom w kwestii wiatru słonecznego

Mimo nazwy „wiatr słoneczny” nie jest on tak naprawdę wiatrem. Aby tak było, musiałoby dochodzić do ruchu powietrza, a przecież nie ma go w przestrzeni kosmicznej, Naukowcy pracujący nad sondą, która ruszy w stronę Słońca przeanalizowali stare dane NASA związane z wiatrem słonecznym. W ten sposób powrócili do badań z lat 70. i natrafili na informacje związane z plamami na Słońcu.

Wiatr słoneczny to strumień naładowanych cząstek, który nieustannie wieje od strony Słońca w kierunku ziemskiej magnetosfery. I choć chroni ona Ziemię przed szkodliwym promieniowaniem zawartym w tych cząstkach, olbrzymie plamy mogą powodować zakłócenia, które utrudniają pracę satelitów i elektroniki. Naukowcy próbowali powiązać mapy magnetyczne powierzchni Słońca z obserwacjami dokonanymi przez sondę Helios, co jest niezwykle trudnym zadaniem.

Czytaj też: W starożytności w Ziemię uderzyła potężna burza słoneczna

Dzięki bazie danych z tamtego okresu dwójka naukowców zanotowała niezwykłą spójność. Precyzyjność i okresowość wiatru słonecznego, na jaką natrafili, wydała im się wręcz podejrzana – wyglądało to na błąd w pomiarach wywołany niedokładnością urządzeń. W końcu udało mu się znaleźć winowajcę błędnych danych. Statek kosmiczny Helios przełączał się między dwoma różnymi instrumentami, z których każdy dokonywał pomiarów na różny sposób. Niezwykle spójne dane były właśnie takie przez to, że zostały zebrane w momencie, gdy sonda przełączała się między jednym a drugim instrumentem.

Po usunięciu danych pochodzących z „przełączeń” udało się wykryć pięć pomiarów, w czasie których Helios natrafił na plamy słoneczne. Badacze zauważyli, że były one znacznie gorętsze i gęstsze niż typowy wiatr słoneczny. Jednocześnie autorzy badań przyznają, że pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi, choć faktycznie postęp w tej sprawie jest warty odnotowania.

[Źródło: popularmechanics.com]

Czytaj też: Nowa metoda pozwoli znacznie lepiej poznać planety pozasłoneczne