Prognozy dotyczące wzrostu poziomu mórz i oceanów okazują się błędne, a niedoszacowanie może być naprawdę spore. Konsekwencje tego zjawiska również wydają się nieprzewidywalne.
Globalna średnia wzrostu wynosi około 2,6 milimetra rocznie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Problem w tym, że tego typu pomiary pomijają dość powszechne zjawisko, które dodatkowo potęguje problem. Chodzi o tzw. subsydencję.
Czytaj też: Nie uwierzycie, jak cyfrowa Ziemia pomoże w walce z globalnym ociepleniem
Czytaj też: Autonomiczny Saildrone Surveyor zbada tajemnice oceanów
Czytaj też: Globalne ocieplenie postępuje tak szybko, że sprawdzają się najgorsze scenariusze
Robert Nicholls oraz jego współpracownicy przeprowadzili badania, w ramach których próbowali określić, jak wygląda wzrost poziomu morza w obszarach przybrzeżnych, po uwzględnieniu zjawiska subsydencji. Wzięli pod uwagę zarówno naturalne jego przyczyny, jak i wpływ człowieka.
Podnoszenie poziomu mórz jest szczególne groźne w obszarach objętych subsydencją
Jak wynika z obliczeń, względny wzrost poziomu morza we wziętych pod lupę regionach postępuje nawet czterokrotnie szybciej niż w przypadku globalnej średniej. Wynosi on bowiem od 7,8 do 9,9 mm rocznie.
Czytaj też: Eksploracja oceanów stanie się efektywniejsza z Seatrec
Czytaj też: Czy trzęsienia ziemi powodują ocieplanie Arktyki?
Czytaj też: Niezwykłe zjawisko może powodować, że Ocean Atlantycki się powiększa
Teraz potrzeba zdecydowanych i skoordynowanych działań, które umożliwią ograniczenie subsydencji. Okazało się to możliwe m.in. na terenie Holandii i Japonii, gdzie podjęto odpowiednie kroki. Oczywiście kluczowe wydaje się również zapobieżenie problemowi u jego źródła, a więc powstrzymanie zmian klimatu.