Reklama
aplikuj.pl

O co chodzi z protestującą przeciw Tesli? Całą historię wyjaśnia firma

Tesla miała ostatnio sporo problemów w mediach, dlatego postanowiła sama wyjaśnić sprawę. Wszystko rozbija się o głośno komentowaną w mediach protestującą przeciw Tesli.

Historia za protestującą przeciw Tesli

Mowa dokładnie o pani Zhang, która dopuściła się zakłócenia spokoju na stoisku Tesli na targach motoryzacyjnych w Szanghaju na początku tego miesiąca, kiedy to wskoczyła na pokazowy samochód. Trudno o podobną historię, więc jak możecie się domyślać, sprawa jest bardziej skomplikowana, niż początkowo mogłoby się wydawać. Do tego aktu, którego możecie obejrzeć poniżej, doszło po ponoć wielu utarczkach, jakie Tesla musiała zdzierżyć z panią Zhang.

Czytaj też: Odświeżenie Tesla Model S z trzecim rzędem siedzeń?

Kiedy wskoczyła na samochód, zaczęła wykrzykiwać, że „hamulce Tesli nie działają”, aż wreszcie została ściągnięta z niego siłą i osadzona w areszcie na pięć dni. Sprawa wymagała komentarza firmy, dlatego Tesla szybko opublikowała odpowiedź na to wydarzenie w chińskich mediach społecznościowych, które według chińskich mediów zaczęły być później postrzegane jako „zarozumiałe” przez opinię publiczną. To doprowadziło do przeprosin Tesli za sposób, w jaki poradziła sobie z tą sytuacją.

Niedawno jednak pojawiło się więcej szczegółów na temat tego, co doprowadziło protestującą przeciw Tesli do takiego działania. Okazało się, że w rzeczywistości pani Zhang ma z firmą nie lada utarczkę. Historia zaczęła się od ojca protestującej, który doznał wypadku, jadąc Modelem 3, kiedy to (wedle ujawnionych informacji przez Teslę) za lekko wcisnął hamulec, co po chwili włączyło do gry automatyczny system hamowania awaryjnego, który zmniejszył siłę zderzenia.

Czytaj też: Tesla będzie miała nową maszynę odlewniczą. Wiemy, kto zrealizuje zamówienie

To jednak nie przekonało panią Zhang, żeby przestała walczyć z firmą, domagając się zwrotu pojazdu i zrekompensowania szkód psychicznych, kosztów leczenia i utraconych kosztów pracy. Ważne jest to, że choć Tesla próbuje z nią współpracować, ta odrzuca „wszelkie formy analizy danych pojazdu przez stronę trzecią”, co miałoby rzucić nowe światło na sprawę i zamknąć ją albo z korzyścią dla poszkodowanej, albo firmy.

Na odmowie jednak się nie skończyło, bo pani Zhang przed incydentem na pokazie i około dwa tygodnie po wypadku, przywiozła samochód do lokalnego sklepu Tesli, aby zaprotestować z banerem „awaria hamulca” rozwieszonym na boku nadwozia.

Protestującą przeciw Tesli musiała uspokajać lokalna policja i ponoć wkrótce po tym zgodziła się na inspekcję samochodu, ale ponoć równie szybko odmówiła. To rozpoczęło kolejne podobne akcje na czele z akcją podczas Zhengzhou Dahe Auto Show (zdjęcie poniżej).

Czytaj też: Najdroższa Tesla Model S będzie złota i… to nie żart Elona Muska

Po wyjściu z aresztu pani Zhang uprzedziła Teslę, że będzie prowadzić rozmowy dopiero wtedy, kiedy firma pokaże, że naprawdę chce rozwiązać problem.