Reklama
aplikuj.pl

Recenzja serialu 13 powodów – finałowy sezon zamyka w końcu trumnę Hannah Baker

13 powodów sezon 4, 13 powodów sezon 4 recenzja, 13 powodów 4 recenzja, 13 powodów sezon 4 opinia, 13 powodów sezon 4 wrażenia, 13 powodów finał serialu, 13 powodów koniec

Pierwszy sezon 13 powodów był potrzebny skupiając się na, często bagatelizowanych, problemach nastolatków. Samobójstwo Hannah odcisnęło piętno nie tylko na bohaterach, ale i na widzach poruszając ich i sprawiając, że o serialu zrobiło się głośno. Potem przyszły kontynuacje, aż w końcu zakończenie. Czy warto je obejrzeć i czy jest potrzebne? Zapraszam do lektury recenzji.

Netflix popełnił zasadniczy błąd kontynuując Trzynaście powodów i teraz piszę tylko o warstwie czysto fabularnej. To, co tak nas poruszało w pierwszym sezonie zmieniło się potem w nastoletni dramato-thriller. Debiut serialu w 2017 roku szybko doprowadził do tego, że o tytule było bardzo głośno. Kontrowersyjna historia o zastraszaniu, przemocy i gwałcie kończąca się samobójstwem pokazała, że nawet w pozornie spokojnym miasteczku nie ma ludzi bez winy. Uświadomiła nastolatkom, że w swoich problemach nie są odosobnieni, a rodzicom dała inne spojrzenie na życie ich dzieci. Pierwszy sezon bardzo chwalono, namawiano dorosłych do jego obejrzenia, do rozmów z dziećmi i niebagatelizowania ich życiowych katastrof, bo to co po trzydziestce wydaje się błahe kilkanaście lat wcześniej wydaje się najgorszą rzeczą w życiu. Niestety twórcy postanowili kontynuować serial i pierwsza odsłona straciła swój wydźwięk, a w pamięci wielu widzów pozostało nieprzyjemne wrażenie po drugim, czy trzecim sezonie. Zabrakło pewnej spójnej koncepcji na całość, a szkoda, bo jako zamknięta w trzynastu odcinkach opowieść byłoby to zdecydowanie lepsze. Tak jak Szukając Alaski, które choć pozostawiło nas w pewnej niewiedzy przekazało to, co miało przekazać i się skończyło.

Czytaj też: Recenzja filmu dokumentalnego „League of Legends – więcej niż gra” z perspektywy laika

Najgorszym problemem kolejnych odsłon Trzynastu powodów były dla mnie postacie. W pierwszym sezonie nie potrzebowaliśmy z nimi sympatyzować. No, może trochę z Clayem, ale z resztą już nie. Razem z nimi słuchaliśmy nagrań Hannah Baker i obserwowaliśmy ich poczynania, które tak bardzo wpłynęły na dziewczynę. Jednak przedłużenie serialu sprawiło, że koncepcja i sposób narracji zmienił się. Wymagało to już większego zaangażowania i losy pojedynczych postaci, a co za tym idzie odczuwanie w stosunku do nich jakichś uczuć. Czy było tam coś prócz niechęci i irytacji? Wątpię. Bohaterowie są samolubni i aroganccy, a większości ich działań nie jesteśmy nawet sobie racjonalnie wytłumaczyć, bo brakuje jakiegoś wyższego celu. Łączy ich jakaś chora lojalność, na której nikt przy zdrowych zmysłach nie zbudowałby nawet zalążka przyjaźni. Jest wiele serialu dla nastolatków ze zbrodnią w tle, ale niewiele z nich jest w stanie przetrwać na poziomie więcej niż jeden sezon. Eskalacja problemów w pewnym momencie jest na tyle duża, że widz traci cierpliwość. Ile może wydarzyć się w jednym liceum, w małej mieścinie gdzieś na zadupiu?

W finale poprzedniej odsłony okazało się Zach Dempsey pobił Bryce’a w zemście za kilka jego przewinień. Potem zjawił się pełen nienawiści do siebie Alex Standall wraz z Jessicą Davis. Bryce, niestety dla niego, cały czas był sobą i w efekcie Alex w przypływie wściekłości zepchnął go do wody w dokach. Ani, nowej bohaterce 3.sezonu, udaje się przekonać policję, że to Monty de la Cruz stoi za morderstwem Bryce’a, a że w wyniku boskiego zrządzenia losu zmarł w celi, to sprawa zamknięta. Umarli nie mówią. Finał 13 powodów to tylko narastanie problemów związanych z ukrywaniem wielu tajemnic. Morderstwo nie jest takie łatwe, jak wydawałoby się oglądając filmy czy seriale, więc bohaterowie muszą zmagać się z poczuciem winy i demonami przeszłości. Dostajemy sporo scen wrzasków, najczęściej bez powodu. Clay ma paranoję, halucynacje, ataki paniki i wiele psychicznych problemów, które serial pokazuje w scenach rodem z horrorów. Szkoda, że kiepskich. Cała fabuła 4.sezonu krąży wokół śmierci Bryce’a i prawdy, którą wszyscy chcą utrzymać w tajemnicy. Pojawiają się kolejne zagadki kryminalne, kolejne napaści i przejawy brutalności, z których wyciąganie konsekwencji nikomu specjalnie nie wychodzi.

4.sezon Trzynastu powodów ma bardzo nierówną strukturę. Na szczęście tym razem ograniczono się do 10 odcinków nie wysilając się by dociągnąć do tej magicznej trzynastki. Ale to nadal za dużo, ta historia powinna zmieścić się w 8, może 9 epizodach. Przynajmniej przez pięć odcinków wszystko strasznie się dłuży i męczy, głównie przez te pseudo horrorowe halucynacje. . Przez to ciężko było brać na poważnie rzeczy, z którymi zmagały się poszczególne postacie, bo z odcinka na odcinek wydawały się one coraz głupsze. Potem z tego zrezygnowano wracając do sprawdzonej wcześniej spokojnej eksploracji psychiki bohaterów. To było coś, co już wcześniej dobrze działało więc nie wiem, po co było to kombinowanie. Finałowa odsłona 13 powodów rozkręca się bardzo powoli co jest nużące i nie zachęca do dalszego oglądania. Zadziwiające jednak jest to, że ten brak konsekwencji zmierza do zadziwiająco spójnego i dobrego zakończenia. Nie mówię, że jest ono idealne, ale chyba niczego więcej nie mogliśmy oczekiwać. Finał niesie ze sobą przesłanie, które towarzyszyło serialowi od samego początku i to jest najważniejsze.

Nie ważne co sądziłabym o niuansach fabuły i jej przedstawieniu, Trzynaście powodów nadal pozostaje ważnym i w ogólnym rozrachunku potrzebnym serialem głównie z powodu poruszanych problemów. Bardzo podobają mi się ostrzeżenia wystosowane przez twórców, zachęcanie młodzieży do szukania pomocy, gdy mają jakieś problemy. To ważna i godna pochwały postawa. Do tego serial porusza pewne aspekty życia młodych ludzi, które rzadko tak dokładnie są przedstawiane w mediach. Musimy zrozumieć, że postrzeganie świata przez młodzież nigdy nie jest jednowymiarowe, a ich uczucia często bywają ambiwalentne. I 13 powodów to uwzględnia dając nam obraz współczesnych nastolatków, na których wydarzenia z ich otoczenia wpływają w większym stopniu niż dorośli mogliby sobie wyobrazić. Do tego poruszane problemy rasizmu i brutalności policji wpisują się idealnie w to, co tak bardzo uwidoczniło się w ostatnim czasie w USA.

Ponarzekałam na całość wystarczająco dużo by ucieszyć się, że Hannah Baker w końcu będzie mogła spoczywać w spokoju, na co czekałam od dawna. Jednocześnie mam nadzieję, że zakończenie 13 powodów będzie początkiem dla innego serialu, który równie dobrze przedstawi dorosłym problemy młodzieży. Może już bez tak niemiłosiernie przewracanego trupa. Zakończenie historii Hannah, Claya i reszty ekipy satysfakcjonuje i dobrze podsumowuje całość, a to chyba najważniejsze.

Powstrzymam się od polecania czy odradzania i tylko przyłączę się do apelu twórców.

Jeśli zmagacie się z podobnymi problemami co bohaterowie 13 powodów poszukajcie wsparcia, bo dorośli często nie są w stanie samemu tego dostrzec. Porozmawiajcie z rodzicami, przyjaciółmi, szkolnym psychologiem lub innym dorosłym, któremu ufacie. Możecie również skorzystać z wielu dostępnych telefonów zaufania lub odwiedzić specjalnie stworzoną przy okazji serialu witrynę 13reasonswhy.info, gdzie twórcy umieścili wiele nagrań i omówieni zagadnień poruszanych w serialu. Pomogą one nie tylko dzieciom nazwać to co się z nimi dzieje, bo często wiemy, że coś jest nie tak, ale nie umiemy ubrać tego w słowa.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News