Armia amerykańska, która przez lata prowadziła eksperymenty w tej kwestii, planuje stworzyć całą rodzinę bezzałogowych wozów bojowych. Ma to zwiększyć siłę ognia piechoty i brygad pancernych.
Artykuł, który ukazał się w Breaking Defense, sugeruje, że Amerykanie planują używać robotycznych wozów bojowych (RCV) podzielone na trzy klasy: lekkie, średnie i ciężkie. Pojazdy będą strzelać do wroga, blokować jego systemy komunikacyjne, tworzyć zasłony dymne i wykonywać inne niebezpieczne zadania.
Czytaj też: Kia zajmie się stworzeniem platformy dla pojazdów wojskowych nowej generacji
Czytaj też: Przegląd Wojska Polskiego, czyli czym walczą nasi?
Czytaj też: Nowe samochody sanitarne trafią do Wojska Polskiego, które dzielnie walczy z koronawirusem
Najmniejszy z nich, RCV-Light, będzie pojazdem kołowym o wadze mniejszej niż 10 ton. Ze względu na jego stosunkowo niewielkie rozmiary, będzie on transportowany helikopterem. W jego arsenale ma się znaleźć m.in. wyrzutnia rakiet przeciwpancernych Javelin.
Robotyczne wozy bojowe to bezzałogowe jednostki zyskujące coraz większą popularność
RCV-Medium ma być z kolei nieco dłuższy i szerszy. Do jego transportu posłuży wojskowy samolot C-130J Super Hercules. Pojazd pomieści cięższą broń, pancerz i gąsienice. Jego uzbrojenie, najprawdopodobniej o kalibrze 30-40 milimetrów, ma wspomagać rakiety kierowane przeciwko czołgom.
Czytaj też: UFO to nie przelewki, dlatego japońskie wojsko będzie je śledzić
Czytaj też: Czy wojskowych pilotów zabija sam sprzęt w kokpitach?
Czytaj też: Armia duchów, czyli jak alianci oszukali niemieckie wojska
Największe wrażenie robi bez wątpienia RCV-H, który jest głównym czołgiem bojowym pozbawionym załogi. Przy masie do 30 ton, RCV-H będzie znacznie większy niż pozostałe dwa pojazdy. Przy tak imponujących rozmiarach do jego przenoszenia konieczne będzie użycie samolotu C-17 Globemaster III. W jego arsenale mają znaleźć się pociski wielkiego kalibru, zdolne do niszczenia m.in. chińskich czołgów Type 99 oraz rosyjskich T-14.