Koleżanki i koledzy z innych redakcji biegają właśnie po, głównie Warszawie, sprawdzając możliwości sieci 5G Plusa. Na przekór wszystkim postanowiłem sprawdzić, czy z LTE faktycznie jest tak źle i udałem się do Białegostoku, aby zobaczyć jak miewa się najmocniejsza w Polsce sieć LTE. Dobrze, to mało powiedziane! Ale co to oznacza? Czy 5G nie jest nam potrzebne?
Powtórzyłem test LTE z 2018 roku
W połowie 2018 roku, pisząc jeszcze dla inne redakcji, sprawdzałem możliwości sieci LTE Plusa. Miejsce było nieprzypadkowe. Zieloni chwalili się wówczas, że w Białymstoku posiadają najlepiej rozwiniętą sieć LTE i można w niej uzyskać prędkości rzędu nawet 600 Mb/s, w porywach do podobno 750 Mb/s. Czyli tyle, ile w obecnej sieci 5G na częstotliwości 2600 MHz. Oczywiście w obu przypadkach mówimy o praktycznie pustych nadajnikach. W warunkach całkowicie normalnych, nie były to pomiary o godzinie 4 nad ranem, rekordowa prędkość wyniosła bardzo dobre 291 Mb/s, czego nigdy więcej nie udało mi się w sieci LTE powtórzyć.
Z racji tego, że sieć LTE się zapycha, co też jest jednym z powodów wdrażania 5G, postanowiłem powtórzyć ten test. Ponowny pomiar po prawie dwóch latach powtórzyłem w trzech, z pięciu lokalizacji. Rezultaty… cóż, w głowie się nie mieszczą!
Dodajmy jeszcze, czym wykonywałem pomiar. Dwa lata temu był to smartfon Huawei Mate 10 Pro oraz router Netgear Nighthawk M1. Tym razem do pomiaru użyłem Huaweia P40 Pro, wyposażonego w najmocniejszy na rynku modem Balong 5000. Ciężko o lepszy sprzęt do takiego testu. Do pomiaru użyłem najpopularniejszej aplikacji Speedtest by Ookla.
Czytaj też: Kwietniowy Speedtest. Orange i T-Mobile wygrali z Koronawirusem, Play przegrał z urzędami
Pomiar nr 1 – nowe osiedle bloków
W 2018 roku ten pomiar wykonywałem na swojej kanapie w mieszkaniu na 8. piętrze. Dzisiaj musiałem go zrobić z poziomu chodnika. Dla miejscowych i zainteresowanych, chodzi o bloki obok Lidla przy Al. Jana Pawła II.
W 2018 roku rekordowy pomiar to ponad 243 Mb/s przy pobieraniu danych i 50 Mb/s przy ich wysyłaniu oraz ping 42ms. Dzisiaj wyniki pobierania to od 74 – 101 Mb/s oraz 23,1 – 24,1 Mb/s przy wysyłaniu. Opóźnieni (ping) 42ms.
Wynik słabszy, choćby z dwóch powodów. Pomiar był wykonywany osiem pięter niżej, a w okolicy stanęło kilka nowych bloków. Mimo wszystko, 100 Mb/s w osiedlu pełnym wysokich bloków zamieszkałych praktycznie w całości wielu wzięłoby z pocałowaniem ręki.
Pomiar nr 2 – rynek w centrum miasta
Czasy mamy jakie mamy, więc pomiar na Rynku Kościuszki różnił się od tego w 2018 roku. Oczywiście przez to, że Rynek był niemalże pusty. Poprzedni pomiar to 82,52 Mb/s przy pobieraniu danych oraz 46,67 Mb/s przy wysyłaniu oraz ping na poziomie 39ms.
Wyniki niewiele się zmieniły – 79,9 – 87,7 Mb/s przy pobieraniu i 30,3 – 35,2 Mb/s przy wysyłaniu oraz ping 20-29ms.
Pomiar nr 3 – pękło 300 Mb/s!
Lokalizacja trzecia to osiedle Piasta, a konkretnie rondo obok Technikum Budowlanego przy ul. Słonimskiej. W 2018 roku to tutaj padły rekordowe 291 Mb/s przy pobieraniu danych, 57,36 Mb/s przy wysyłaniu i ping 42ms.
Okolica niewiele się zmieniła. Pojawiły się 2-3 niewielkie apartamentowce. Za to Internet nadal frunie jak szalony. Prędkość pobierania wahała się od 229 Mb/s do rekordowych 301 Mb/s(!). Wysyłanie od 16,2 – 27,3 Mb/s oraz ping 19-29ms.
Sieć LTE wcale nie zwolniła. Dlaczego?
Może zanim przejdziemy do wyjaśnień, rzućcie okiem na pomiar wykonany na warszawskim Bemowie. Co prawda w sieci Orange, ale przy takiej samej sieci LTE+ lub jak kto woli – LTE Advanced.
Sieć LTE sieci LTE nierówna. Plus w Białymstoku korzysta z najmocniejszej konfiguracji. Mamy tu agregację czterech pasm o łącznej szerokości 55 MHz, modulację 256 QAM oraz MIMO 4×4. Ile jest takich miejsc w Polsce? Powiedzmy sobie szczerze – niewiele. Choć operatorzy stale modernizują sieć LTE, to często jest to tylko łatanie dziur. Bez tego macie moje wspomniane wyżej Bemowo. Po modernizacjach Internet przyśpiesza do kilkunastu, góra kilkudziesięciu Mb/s. Tak, aby dało się obejrzeć choćby film na YouTubie. Doprowadzenie do stanu takiego, jaki obserwujemy w Białymstoku to długi i kosztowny proces. A przecież mówimy o modernizacji ogólnokrajowej. I tutaj w grę wchodzi sieć 5G.
5G na 2600 MHz to nie rewolucja prędkości, ale tu nie o prędkość chodzi
Dotychczasowe testy sieci 5G Plusa pokazują prędkości rzędu 350-600 Mb/s. Na tle 300 Mb/s w LTE nie wygląda to spektakularnie. Szczególnie, że pomiary są wykonywane na pustej sieci. Ale tu wszystko zależy od tego, jak spojrzymy na sprawę.
Aby uzyskać wspomniane 300 Mb/s w sieci LTE niezbędna jest wyżyłowana do granic możliwości konfiguracja nadajników. W przypadku 5G mówimy o w zasadzie protezie na częstotliwości LTE, która już ma większe możliwości.
Dodatkowo modulacja sygnału sieci 5G i rozwiązania takie jak MIMO 64×64 zamiast 4×4 (układ siatki anten w nadajniku) pozwala na podłączenie znacznie większej liczby urządzeń bez utraty prędkości. Dlatego też tam, gdzie dzisiaj Plus oferuje 500 Mb/s na sekundę w sieci 5G, to nawet po podłączeniu się do niej całej okolicy prędkość nie spadnie nagle do 5 Mb/s. Oczywiście spadnie, bo pasmo 2600 MHz nie jest z gumy, ale nie tak drastycznie.
Czytaj też: Plus rusza z pierwszą komercyjną siecią 5G w Polsce
Sieć LTE wymaga inwestycji, ale dopieszczanie jej jak w Białymstoku się nie opłaca
Operatorzy muszą dalej inwestować w sieć LTE. To ona jeszcze przez kilka lat będzie głównym nośnikiem komunikacji bezprzewodowej. Modernizacja powinna jednak doprowadzać sieć do stanu użyteczności, aby w dużych miastach uniknąć sytuacji z Bemowa (halo Orange!). Ale doposażanie jej dzisiaj to poziomu takiego, jak LTE Plusa w Białymstoku nie ma sensu. Bo udoskonalanie czegoś, czego dni są policzone mija się z celem.
To sieć 5G jest przyszłością i to na niej powinny być skupione wydatki operatorów w najbliższym czasie. Póki jednak nie jest to docelowa sieć przynajmniej w paśmie 3,4-3,8 GHz, operatorzy powinni ostrożnie rzucać hasłami o wyższej prędkości Internetu, a skupić się właśnie na pojemności sieci. I tym, że dzięki niej wyższa prędkość będzie mogła się dłużej utrzymywać.