Zorza polarna to prawdopodobnie najbardziej namacalny dowód na interakcje zachodzące między wiatrem słonecznym a górnymi warstwami atmosfery naszej planety.
Przez lata naukowcy byli przekonani, że naładowane cząstki, które powodują występowanie tego zjawiska, trafiają w równych ilościach na obszar bieguna północnego i południowego.
Czytaj też: Ganimedes to największy księżyc Układu Słonecznego. Juno namierzyła dochodzący stamtąd sygnał
Czytaj też: Wiemy, gdzie występuje najsilniejsze znane pole magnetyczne we wszechświecie
Czytaj też: W 774 roku w Ziemię uderzyła potężna burza słoneczna. Jak się skończyła?
Teraz, za sprawą badań przeprowadzonych przez zespół badawczy zarządzany przez naukowców z Uniwersytetu w Albercie wykazano, że w kierunku bieguna północnego trafia znacznie więcej tych naładowanych cząsteczek niż w kierunku bieguna południowego.
Wiatr słoneczny oddziałuje z atmosferą, prowadząc do powstawania zorzy polarnej
Artykuł, w ramach którego eksperci próbują wyjaśnić, dlaczego się tak dzieje, został opublikowany na łamach Universe Today. Dane, których użyli naukowcy zebrano w ramach misji Swarm, składającej się z 3 satelitów, mierzących pole magnetyczne Ziemi od 2013 roku. W ten sposób badacze zauważyli, że magnetyczny biegun południowy naszej planety znajduje się dalej od osi obrotu niż północny.
Czytaj też: Ziemia znajduje się rekordowo blisko Słońca. Czym jest peryhelium?
Czytaj też: Oto być może najszybszy magnetar w Drodze Mlecznej
Czytaj też: Amerykanie chcą umieścić panele słoneczne w kosmosie. Co zamierzają osiągnąć?
Prawdopodobnie to właśnie to prowadzi do różnic w odbijaniu fal elektromagnetycznych zwanych falami Alfvena. Badacze sugerują, iż wywołują one różnice w sposobie oddziaływania bieguna północnego i południowego z wiatrem słonecznym, choć jak na razie nie wiadomo, jakie mogą być skutki tej asymetrii.