Reklama
aplikuj.pl

Pewien Francuz przypadkowo wykatapultował się z myśliwca

wypadek w myśliwcu, katapultacja z myśliwca, fotel wyrzutowy myśliwiec, katapultacja myśliwiec, przypadkowa katapultacja

Przygotujcie się na historię, która zakrawa o dobry kabaret (dobry, nie ten z telewizji). Ostatnio bowiem pewien pracownik w nagrodę przeleciał się myśliwcem, z którego przypadkowo się wystrzelił.

Po pracy przez całe życie we francuskim przemyśle obronnym nagroda przed przejściem na emeryturę musi być… wiecie, jakaś szczególna. Ale czy aż tak? Na to pytanie musiał zapewne odpowiedzieć sobie nasz dzisiejszy 64-letni bohater, który niedawno zaliczył lot na tylnym siedzeniu myśliwca Dassault Rafale B (via Popular Mechanics).

Problem? Nie został w ogóle przeszkolony i zasiadł za plecami pilota, jako zupełny żółtodziób, bo wiecie, to musiała być przecież niespodzianka. Finalnie swój lot rozpoczął nieprzygotowany i nawet niedokładnie ubrany w maskę tlenową i kombinezon, choć na szczęście wcześniej zaliczył badanie, aby wykluczyć szansę na innego rodzaju tragedię podczas lotu.

Ta jednak się wydarzyła, bo pilot po manewrze ostrego wznoszenia się i wygenerowania sił rzędu 3,7 g, zagwarantował pasażerowi solidne wgniecenie do siedzenia, co chwilę po tym przeszło w stan istnej nieważkości po wyrównaniu myśliwca i sprowadzeniu sił do 0,67 g. Wtedy brak solidnego przypięcia do siedzenia sprawił, że niedoszły emeryt miał wrażenie, że zaraz wyleci z kokpitu. Zrobił to chwilę później.

Najwyraźniej nikt nie uświadomił go, że czarno-żółta pętla w pasie pośrodku siedziska, między jego nogami, nie była uchwytem, ​​lecz aktywatorem fotela wyrzucanego. Przez to po prostu pasażer wykatapultował się z myśliwca, serwując sobie niezapomniane przeżycie. Przeżył jednak, doznając niewielkich obrażeń.

Czytaj też: Huawei P40 Pro vs P30 Pro. Fotopojedynek gigantów

Zafundował tym samym sporo emocji samemu pilotowi. W teorii ten również powinien zostać wyrzucony z myśliwca i to z automatu (tak działają te mechanizmy), ale tak się nie stało przez awarię, co w tym wypadku było dobre. Pozbawiony myśliwiec bowiem nie spadł gdzieś na ziemię, a przeszedł mniej, lub bardziej twarde lądowanie. Grunt, że się nie roztrzaskał i nie zagroził osobom trzecim.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News