Na początku tego miesiąca dron Pelican zyskał certyfikat agencji lotnictwa w USA, dzięki czemu jego testy ruszą już wkrótce na amerykańskich farmach.
Opryski dronem Pelican
Obecnie wykorzystywanie dronów w rolnictwie nie dziwi nikogo, ale zwykle w grę wchodzą te bez skrzydeł. Pelican od Pyka z kolei obiera inną strategię, przypominając mały samolot bez kabiny. Jak to na drona bowiem przystało, Pelican może realizować loty w trybie autonomicznym.
Czytaj też: Lekki i mały zagłuszacz dronów? Paladyne E1000MP to poważny kandydat
Czytaj też: Dron dostawczy z RDS1 dosłownie zrzuci Wam paczkę
Czytaj też: Switchblade 600, czyli nowy dron kamikaze dla Armii USA
Mierzący sześć metrów długości i mający rozpiętość skrzydeł rzędu 11,6 metra dron Pelican ma być znacznie tańszy, bezpieczniejszy i prostszy w obsłudze od swoich odpowiedników spalinowych i sterowanych przez ludzkich pilotów.
Na pokładzie Pelican może znaleźć się do 283 kilogramów nawozu, z którym wystartuje za sprawą trzech 20-kW elektrycznych silników z zaledwie 45-metrowym rozbiegiem. W powietrzu dron Pelican może osiągnąć 145 km/h, a jedno naładowanie jego akumulatora wystarczy na przelecenie 112 km.
Czytaj też: Dron ze strzelbą, to już nie fikcja. To nowa brytyjska broń
Czytaj też: Jak pisać w powietrzu dronem? Jest już na to sposób
Czytaj też: Na miejscu akcji jeszcze szybciej, czyli drony Recruit dla służb
Finalnie opryski realizowane przez drona Pelican mają być realizowane za pośrednictwem wcześniej zaplanowanych tras i mapowania 3D. Ponoć możliwości tego cacka opiewają na możliwości opryskania 54,6 hektara pól uprawnych w ciągu godziny.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News