Chociaż każdy zna zapewne dokładny model i możliwości swojego pierwszego samochodu (o nazwie nie wspominając), to w ogólnym te nazwy samochodów zapamiętujemy najbardziej.
Nazwy samochodów lepiej sprowadzać do słów
Kto na myśl o kultowym „polskim samochodzie” najpierw myśli o Maluchu, a później o Fiacie 126, ten doskonale zda sobie sprawę, że nawet te nieoficjalne nazwy zapamiętujemy bardziej od zlepku jakichś cyferek i literek. Potwierdziło to przeprowadzone przez Vanarama badanie, które bezpośrednio wskazało, że to właśnie słowami warto określać nowe samochody.
Czytaj też: Dealerzy Volvo chcą większego SUVa do rywalizacji z BMW X7
Czytaj też: Czy to szalenie zamaskowany pierwszy SUV Ferrari?
Czytaj też: SUV Ferrari Purosangue wyszpiegowany w formie testowego muła
W eksperymencie wzięło udział 500 obywateli Wielkiej Brytanii, którzy stanęli przed 253 samochodami 45 najpopularniejszych marek. Przed uzyskaniem bardzo szczegółowych nazw i nomenklatury, pierwsze pytanie dotyczyło tego, które samochody byłyby najbardziej rozpoznawalne, gdyby przejechały obok. Z rozgraniczeniem na segmenty, padło na Forda Fiestę, Volkswagena Golfa i Volvo XC90.
Czytaj też: Zdjęcia Genesis GV70e. Elektryczny SUV w testach
Czytaj też: Odświeżenie Tesla Model X 2021. Co nowego we flagowym SUVie?
Czytaj też: Wyrenderowano elektrycznego SUVa Mitsubishi E-Evolution
Dalszy eksperyment wykazał, że pojazdy takie jak Enzo, LaFerrari i California od Ferrari okazały się znacznie bardziej rozpoznawalne niż modele pokroju 812, 488 i F8. Nic dziwnego, jako że tego typu pojedyncze słowa są często po prostu w czymś ugruntowane, nawiązując do rzeczywistych obiektów.