Reklama
aplikuj.pl

Trudno uwierzyć, jak niewiele jest obszarów niezmienionych przez człowieka

Artykuł dostępny w Frontiers in Forests and Global Change sugeruje, że zaledwie 3% obszarów lądowych można określić mianem ekologicznie nienaruszonych przez człowieka. Odnosi się to do terenów, na których nie dochodzi do znikania rodzimych gatunków oraz niszczenia ekosystemów.

Aby dojść do tego typu wniosków, naukowcy przeprowadzili analizy dotyczące pokrywy leśnej i utraty gatunków. Andrew Plumptre z Uniwersytetu w Cambridge nie ukrywa zaskoczenia wynikami. Jest wręcz przerażony skalą zmian w porównaniu do sytuacji sprzed np. 500 lat.

Czytaj też: Google Earth Timelapse pokazuje, jak zmiany klimatu wpłynęły na naszą planetę

Dzisiejsze, nienaruszone siedliska, zawierające taką samą liczbę gatunków jak w 1500 roku, znajdowały się głównie w regionach uważanych za mniej gościnne dla ludzi. Chodzi m.in. o Saharę oraz mroźne regiony Grenlandii i północnej Kanady. Inne mogą z kolei pozostać dziewiczymi przez niedługi czas, bowiem obszary takie jak Amazonia są niszczone przez wycinkę drzew i pożary.

Zaledwie 3% obszarów lądowych naszej planety pozostało w nienaruszonym przez ludzi stanie

Wydaje się oczywistym, że tego typu miejsca powinny być objęte dodatkową ochroną, dlatego szczególne zaskoczenie wywołuje fakt, że tylko 11% z nich faktycznie znajduje się na „listach”.

Stuart Pimm z Duke University zauważaja jednak, że pokryte lodem czy pustynne obszary nie są szczególnie bogate pod względem liczby gatunków, dlatego – paradoksalnie – to nie ich ochroną trzeba się zająć. Tego typu działania z pewnością przydadzą się natomiast w obrębie Puszczy Amazońskiej, gdzie różnorodność biologiczna jest naprawdę wysoka. I zagrożona.

Czytaj też: Ta bakteria może w zaskakujący sposób pomóc w ochronie środowiska

Organizacja Narodów Zjednoczonych dąży do objęcia ochroną 30% powierzchni lądów i wód pokrywających naszą planetę do 2030 roku. Obecnie dotyczy to 17% obszarów, ale sytuacja uległa znaczne poprawie w ciągu ostatnich miesięcy. Wynika to m.in. z faktu, że Stany Zjednoczone zobowiązały się do objęcia szczególną uwagą większej liczby regionów.