Reklama
aplikuj.pl

Recenzja HyperX Cloud Stinger Core

HyperX Cloud Stinger Core

Dziś zajmiemy się bezprzewodowymi słuchawkami HyperX Cloud Stinger Core przeznaczonymi dla PlayStation 4. Ale czy na pewno tylko dla PS4?

Przedziałów cenowych słuchawek gamingowych mamy sporo. Są tanie zestawy za mniej niż 100 złotych, ale znajdziemy też takie za 1000 złotych. Jest też wielka półka za około 300 złotych. Jak zazwyczaj brzmią i sprawują się słuchawki w tych granicach cenowych? Coś jak polskie seriale animowane dla dorosłych. Bardzo dobre to to nie jest, ale słabe też nie. Średnie. Porządne, ale średnie (pozdrawiam fanów Egzorcysty). HyperX Cloud Stinger Core Wireless godnie podtrzymują tę tradycję słuchawek w tej kwocie. Czyli otrzymamy coś nawet dobrego, ale jakieś cięcia musiały być.

Czytaj też: Test WD Black SN850 500 GB. Nowy król PCIe 4.0?
Czytaj też:
Test Huawei FreeBuds Studio. Brakujące ogniwo oferty
Czytaj też:
Cyberpunk 2077 – test wydajności kart graficznych Nvidia

Zasięg to mają porządny!

HyperX Cloud Stinger Core Wireless są… jak nietrudno się domyślić – bezprzewodowe. Do PlayStation 4 podłączymy je za pomocą specjalnego nadajnika, który jest w zestawie. Jest on dość spory (rozmiar dawnych pendrive’ów), więc istnieje szansa, że np. niesforny kot wygnie go kiedyś podczas zabawy. Mała szansa? Cóż, mój nadajnik od jednych słuchawek był lekko złamany przez taką właśnie sytuację. To co jednak trzeba pochwalić to porządny zasięg sygnału. Często schodzę w słuchawkach innych firm piętro niżej, będąc oddalonym o sporą odległość od nadajnika i zazwyczaj tracę zasięg. HyperX Cloud Stinger Core Wireless działają jednak znakomicie nawet na innym piętrze, a kilka zamkniętych drzwi jeśli pozostajecie na tym samym poziomie – nic im nie robią.

Wykonanie niby ujdzie, ale jednak trochę strach

Przechodząc do jakości wykonania – na pierwszy rzut oka nie jest źle. Słuchawki wygodnie leżą na głowie, a nasze uszy są porządnie dociśnięte. Mikrofon ustawimy sobie przed twarzą bez żadnych problemów – nie będzie nam się powoli przesuwał, w którymś kierunku. Tylko, że im dłużej je mam, tym zauważam coraz więcej tego „jakieś cięcie musiały być”. I tak – gdy zaglądniemy „do” słuchawek zauważymy jak niechlujnie jest tam wycięty materiał.

Powiało Chinami

Sam pałąk? Nie do końca mu ufam. Może i w jego wnętrzu znajduje się kawał twardej stalowej szyny, jednakże plastik, który po niej jeździ, sprawia wrażenie jakby wystarczyło trochę mocniej wygiąć słuchawki i te zaraz popękają.

Pęknie czy nie pęknie?

Czytaj też: Test Asus Radeon RX 6800 XT ROG Strix LC OC
Czytaj też:
Test Realme 7 5G – najtańszy smartfon z 5G, już wkrótce na polskim rynku!
Czytaj też:
Immortals Fenyx Rising – test wydajności kart graficznych Nvidia

Halo, odbiór

Jeśli zaś już o ten mikrofon chodzi – najlepszy to on nie jest. OK, na pewno będziecie brzmieć lepiej niż stare słuchawki, które na szybko znaleźliśmy w pudełku z Galaxy S3, ale nie jest to też jakość, która sprawia, że będziemy brzmieć super wyraźni. Pomaga zbliżenie mikrofonu bardzo blisko do naszej twarzy, ale w moim przypadku jest to trochę niekomfortowe rozwiązanie. Deklarowane tłumienie hałasu również działa przeciętnie. Nic specjalnego tutaj nie doświadczycie.

Jednak kwestię dźwięku wprost uwielbiam w przypadku recenzowania tego typu urządzeń. Każdemu odpowiada trochę coś innego. Sam używałem oficjalnych słuchawek PlayStation, a gdy złamałem w nich po latach jeden element – polecano mi SteelSeires Arctis 3. Dowiedziałem się wtedy, że przepłacam za logo PS i będę zadowolony. Jaka była moja opinia? Jak dobrze, że kupiłem je online i było 14 dni na zwrot. Przecież inne słuchawki kosztujące około 100 złotych od takiego nawet Lioncasta brzmiały lepiej niż to! I to jest właśnie problem – jak polecić coś, co tak mocno opiera się na podstawie indywidualnego odbioru dźwięku przez nas? Wszakże dźwiękowiec ze mnie żaden i mogę tylko porównywać z innymi modelami. Może zatem tak… Za te 300 złotych będziecie zadowoleni. Jakość dźwięku jest jak na ten przedział cenowy w porządku.

Czytaj też: Test zasilacza Cooler Master MWE Gold 750 – V2
Czytaj też:
Recenzja Sony Pulse 3D. Bezprzewodowe słuchawki do PlayStation 5
Czytaj też:
Test obudowy Cooler Master Masterbox TD500 Mesh White

Niebieski – tak. Zielony – nie

HyperX Cloud Stinger Core Wireless testowałem nie tylko na PS4, ale też na PS5 i PC. Ze wszystkimi urządzeniami słuchawki działają bez zarzutów. Szybko się podłączają i oferują wszystkie funkcje. Po cichu liczyłem, że będą też działać jak wepnę je do Xbox Series X, ale niestety – nie działają. Nie podłączymy ich tez poprzez gniazdo jack, bo tego po prostu w HyperX Cloud Stinger Core Wireless nie ma. Jeśli macie zatem dwie konsole to powinniście rozglądnąć się za innymi modelem słuchawek. Ale jeśli to mają być względnie tanie (i dobre) słuchawki do plejaka – można rozważyć zakup.