Reklama
aplikuj.pl

Sukces studia CD Projekt Red nasuwa proste pytanie – dlaczego je uwielbiamy?

CD Projekt Red, sukces CD Projekt Red, studio polskie, zachwyt Redami

Jako że CD Projekt Red zaliczył ostatnio ogromny sukces, zastanówmy się, dlaczego to rodzime studio stało się jednym z najbardziej docenianych i uwielbianych. Nie tylko w Polsce, ale też na świecie. 

Nie taki CD Projekt Red dobry, jak go malują

Obecne czasy nie są najlepsze dla rynku gier, jeśli ocenimy sytuację wyłącznie pod kątem wpadek w branży. Co tu dużo mówić, twarzowy upadek gigantów (Blizzarda, Electronic Arts, Activision, czy BioWare) i coraz częstsza pogoń wielkich produkcji za pieniądzem, sprawia, że w całej masie syfu doszukujemy się Mesjasza. Swoistego wybawiciela, którego ideałem wydaje się studio CD Projekt Red. Studio, któremu wiele się wybacza i od którego produkcji oczekuje się tak wiele, że czasem wydaje się to wręcz nieprzyzwoite. 

Daruję sobie tutaj wyłącznie wychwalanie Redów, bo tak naprawdę ci nie są tak idealni. Jako że jednak z tego wpisu wyleje się na studio cały wodospad zachwytów, ochów i achów, to zacznę od tych złych kwestii, o których powinniśmy pamiętać. Po pierwsze, to wcale nie kura znosząca złote jaja.

Pamiętacie?

Przykłady? Tak naprawdę nie ma ich wiele, ale musimy pamiętać, że od pierwszej premiery studia (Wiedźmina w 2007 roku) deweloperzy nie wydali tak wielu tytułów. W sumie jest ich obecnie siedem, wliczając w to elektroniczną wersję planszówki oraz podryg w gatunku MOBA. Ile z nich osiągnęło sukces? Ten światowy tak naprawdę tylko jedna – Wiedźmin 3 wraz ze swoimi dodatkami. Wprawdzie “dwójka” odbiła się też echem na rynku gier (pamiętacie moment, w którym została wręczona prezydentowi Obamie?), ale do sukcesu Dzikiego Gonu było jej daleko.

Tak czy inaczej, złotym jajem okazała się tylko jedna gra, a reszcie było nieco daleko do miana sprzedażowych hitów. Mam tutaj na myśli głównie dwie ostatnie premiery, czyli karciankę Gwint i Wojnę Krwi: Wiedźmińskie opowieści. Jasne, teraz cały świat i zapewne samo studio oczekuje wyczekiwanej premiery Cyberpunka 2077, ale należy pamiętać, że będzie to dopiero czwarta duża gra studia. Druga z kolei, która może wnieść naszych dzielnych Redów na wyżyny. Czy oczekiwania ich przerosną? Miejmy nadzieję, że nie.

Pozostaje też mieć nam nadzieję, że CD Projekt Red tym razem uniknie wpadki z crunchowaniem przed premierą Cyberpunka 2077, choć ten jest nieunikniony i nawet już się rozpoczął. Niedawno otwarcie powiedział o tym prezes studia, Adam Kiciński, który jasno zaznaczył, że zarząd będzie panował nad sytuacją, żeby prośba o zostawanie w pracy po godzinach nie przerodziła się w coś niezdrowego. Przypomnijmy, że w 2017 roku sporo złego mówiło się o sytuacji w CD Projekt Red, kiedy to wyszła na jaw sytuacja przed premierą Wiedźmina 3. Niektórzy deweloperzy dostawali ponoć solidnie w kość. 

Ostatnią skazą na obliczu naszego narodowego skarbu jest coś, o czym praktycznie wszyscy już zapomnieli. Przypominacie sobie może stan Wiedźmina 3 tuż po premierze? Wiecie, mowa o całej masie błędów i bugów, które zostały szybko załatane, ale które jednoznacznie wskazały, że deweloperzy nie wyrobili się z doszlifowywaniem produkcji na premierę. Idąc dalej, pamiętacie może spore zmiany w systemie walki w aktualizacjach po debiucie? Warto mieć je z tyłu głowy w oczekiwaniu na Cyberpunka 2077, żeby nasze oczekiwania ideału nie wpłynęły zbyt negatywnie na jego odbiór. 

Chwała CD Projekt Red!

Skończmy już jednak z tym, co negatywne i przejdźmy do tego, co sprawiło, że ostatnio nasze rodzime studio zwiększyło swoją rynkową wartość z 6,8 do 8 miliardów dolarów. Dzięki tej akcji na giełdzie CD Projekt znajduje się aktualnie na drugim miejscu firm związanych z tworzeniem gier w Europie w kwestii wartości rynkowej. Wyprzedza go tylko francuski Ubisoft, a więc gigant branży z wartością 9,6 miliardów dolarów.

Powód takiej wartości? Po pierwsze, oczekiwania w kwestii sprzedaży Cyberpunka 2077. Drugi? Ten jest już znacznie bardziej łatwy do dostrzeżenia za sprawą premiery serialu Wiedźmin Netflixa i ogromnemu skoku sprzedaży Wiedźmina 3, w którego zagrano niedawno bardziej intensywnie w skali światowej, niż w dniu premiery. Kwestie finansowe zostawmy jednak na boku, choć to, jak gracze odbierają CD Projekt Red jest bezpośrednio powiązane z tym, jak inwestorzy cenią sobie to studio. Pytanie za co my je cenimy?

Oczywiście JA jestem tylko sobą, dlatego śmiało rozpisujcie się w komentarzach poniżej, jeśli pominę coś, co w CD Projekt Red jest świetne. Zacznę może od tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka, czyli pracy, jaką studio włożyło w każdego kolejnego Wiedźmina. Pracy i cierpliwości, bo tak naprawdę każdą premierę poprzedzał ewidentnie (takie przynajmniej możemy mieć wrażenie) długi audyt na temat oczekiwań graczy i tego, co im się nie podobało. To właśnie jest cholernie ważnym aspektem Redów – po prostu słuchają społeczności. 

Nie boją się też interakcji z nią, co widać nie tylko przez częste udzielanie się w mediach społecznościowych, ale też np. po przykładzie darmowej edycji kolekcjonerskiej dla krzykacza z E3. Odpowiedzialność i branie błędów oraz wpadek na klatę? To również w ich stylu, jak zresztą dbanie o swoich klientów, czyli nas – graczy. Widać to na wielu przykładach, ale te zdecydowanie najważniejsze sprowadzają się po prostu do tego, że są świetnymi twórcami. 

Z jednej strony nie musimy bać się, że arkusze w Excelu sprawią, że z pełnej wersji gry odetnie się kilkadziesiąt procent, żeby było co sprzedawać w ramach DLC, a z drugiej wiemy, że kupując kopię gry nie dostaniemy po uszach przez obecność zabezpieczeń DRM. Przypomnijcie sobie pierwsze tygodnie po premierze Dzikiego Gonu i regularnie oddawane w nasze ręce niewielkie DLC… za darmo. Za darmo! 

Idąc jeszcze dalej w ten temat, wystarczy tylko wspomnieć o dodatku Krew i Wino oraz Serce z Kamienia do Wiedźmina 3. Wielu uznało je tak naprawdę za osobne gry, a nie jedynie dodatki w przyzwoitej cenie, co potwierdziła nagroda gry RPG roku w przypadku tego pierwszego oraz jego ocenie na poziomie 94/100 punktów w serwisie Metacritic. Każdy kto zapoznał się z ich zawartością z pewnością wie o czym tutaj piszę. 

Te przykłady wraz z brakiem mikrotransakcji w grach dla jednego gracza sprawiają, że możemy powiedzieć o naszym rodzimym studiu trzy miłe słowa – nie są chciwy, choć zdecydowanie mogliby. Widać to nawet na przykładzie Cyberpunka 2077. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że kupno gry na Xbox One zapewni nam kopię na Xboxie nowej generacji, a jeśli wrócimy do oficjalnej zapowiedzi gry, to przypomnimy sobie zaskoczenie bogatym wydaniem gry. W cenie 199,99 zł na PC możemy bowiem zgarnąć fizyczną kopię z tak wieloma gadżetami, że inne studia zaczęłyby sprzedawać ją znacznie drożej w wydaniu „gold”, czy co tam mogłoby być. 

Chociaż wspomniałem wyżej, że na premierę Wiedźmin 3 nie był taki idealny, to i tak było widać po nim, że jest grą dopracowaną pod kątem zawartości. Może nie idealną (patrz system walutowy), ale ciągle tak dopracowaną, że bawienie się w szukanie głupotek jest ciężką zabawą. Chociaż przykładów z Cyberpunka 2077 nie ma co podawać, bo nie wiadomo, jak to będzie po premierze, to wystarczy udać się do poświęconych mu wiadomości na naszej stronie, żeby to zobaczyć

A za co Wy cenicie sobie CD Projekt Red? Może wręcz przeciwnie i nie potraficie zrozumieć jego fenomenu? Upust swoich przemyśleń dajcie śmiało w komentarzach.