Reklama
aplikuj.pl

Tulipany były jedną z najdziwniejszych walut. Tulipanomania pierwszą bańką spekulacyjną

Tulipanomania , tulipany walutą, waluta tulipany

W XVII wieku z tulipanami w handlu miało miejsce coś niebywale dziwnego, co z czasem zostało określone tulipanomanią. Była to zresztą pierwsza znana w historii bańka spekulacyjna, która nie powinna nas teraz specjalnie dziwić, jako że wtedy za jedną szczególną cebulkę tego kwiatu można było kupić wypasiony statek, czy nawet dobrze usytuowaną willę. 

Tulipany w Europie

Tak jak wszystko ma swój początek, tak też w Europie było z tulipanami, które nie wzięły się znikąd, podobnie jak ziemniaki, pomidory, czy papryki. W rzeczywistości bowiem dotarły na nasz kontynent poniekąd razem z nimi w XVI wieku naszej ery za sprawą Ogiera de Busbecqa, czyli ambasadora cesarza Ferdynanda I na dworze Sulejmana Wspaniałego.

Czytaj też: Yellowstone to tykająca bomba
Czytaj też: Czym są ciemne składniki Wszechświata?
Czytaj też: Full Self Driving, czyli czym jest autonomia Tesli?

To ponoć on wysłał botanikowi Charlesowi de L’Écluse, który miał zapoczątkować uprawę tulipanów w Holandii w 1593 roku, kiedy to wyhodował odmianę tulipanów, znoszącą klimat zimniejszy od tego, który panował w niegdysiejszym Imperium Osmańskim (teraz Turcji), skąd tulipany w rzeczywistości pochodzą. 

Jak hoduje się tulipany?

Tulipany same w sobie są dosyć wymagające pod kątem uprawy. Nowe kwiaty wyrastają z cebulki, których rozwój można zapoczątkować tylko za sprawą nasiona, z którego cebulka wyrasta dopiero po 7-12 latach. Nic więc dziwnego, że najlepszą metodą ich uprawy było bazowanie na cebulkach, które sprowadzało się zwykle spoza Europy, otwierając handlarzom wielkie pole do popisu.

Mało tego, tulipany kwitną tylko w kwietniu i maju, a żeby przetrwały, muszą być wyjęte z ziemi dopiero w czerwcu, aby ponownie do niej trafić we wrześniu. Tego typu „waluta”, która obowiązuje tylko od czerwca do września nie brzmi więc zbyt obiecująco, a jednak się przyjęła, o czym za chwilę.

Zalążki do tulipanomanii

Dzięki nowym odmianom tulipanów, które mogły przetrwać europejskie chłody, ich hodowla stała się popularnym zajęciem. To ponoć w pewnym momencie w Holandii sprawiło, że około aż 1% siły roboczej państwa zajmowało się handlem i uprawą tych kwiatów. 

Jako towar egzotyczny, tulipany w pierwszej połowie XVII wieku stały się w Holandii (i nie tylko) dobrem luksusowym, za które bogaci chętnie płacili, jako że wiązali z nim symbol statusu i bogactwa. W tym szczególnym przypadku kwiaty były dzielone na warianty jednokolorowe i wielokolorowe, które zaczęto nazywać Semper Augustus (ta była najdroższa), Admiral van der Eijck, czy Viseroij.

Semper Augustus

Te tulipany były uznawane znacznie piękniejsze od swoich „zwyczajnych” odpowiedników i tym samym bardziej pożądane, choć w rzeczywistości ich pstrokate, wielokolorowe płatki były efektem ubocznym atakującego je wirusa (z ang. tulip breaking virus). Ten nie tylko przenosił się wyłącznie poprzez cebulki, ale też osłabiał kwiat i upośledzał jego rozwój, zagrażając finalnie wykształceniu się właśnie cebulki.

Viseroij

Tak też postawiono idealne fundamenty pod pierwszą znaną bańkę spekulacyjną w historii. Zarażone wirusem tulipany, jako ciągle ograniczone dobro luksusowe świadczące o statusie społecznym, były szeroko rozchwytywane, co razem z długim i niepewnym czasem rozwoju cebulki oraz ograniczeniach związanych z możliwością handlowania nimi tylko w konkretnym okienku czasowym sprawiły, że cebulki tulipanów drożały z dnia na dzień. 

Czytaj też: Jak działa echolokacja nietoperzy?
Czytaj też: Po co nam wyrostek robaczkowy?
Czytaj też: Dlaczego komary wolą krew jednych ludzi bardziej od innych?

Tulipanomania, czyli cebulka kwiatu całym majątkiem

Kiedy od 1610 roku wirus pstrości tulipana zaczął zmieniać te kwiaty, stały się one jeszcze bardziej pożądane od dotychczasowych jednokolorowych wariantów. Doszło tym samym do momentu, w którym to za jedną cebulkę Semper Augustus można było dostać całe pięć hektarów ziemi, a za odmianę Viseroij jakieś 2500 guldenów florenów. Warto tutaj wspomnieć, że wtedy przeciętna płaca wykwalifikowanego robotnika wynosiła około 150 guldenów rocznie.

Charles Mackay w swojej książce „Niezwykłe złudzenia i szaleństwa tłumów” wspominał, że był znany przypadek wymiany jednej cebulki Viseroij za dwa łaszty pszenicy, cztery łaszty żyta, cztery tłuste woły, osiem tłustych świń, dwanaście tłustych owiec, dwanaście beczek wina, cztery beczki piwa, dwie kadzie masła, tysiąc funtów sera, łóżko z pełnym wyposażeniem, komplet ubrań i srebrny puchar. Wspomina się też o najdroższej cebulce Semper Augustus, którą sprzedano za 6000 guldenów.

Pamiętacie jeszcze wzmiankę o ograniczonym okienku czasowym związanym z wymianą cebulek? Między innymi to doprowadziło do tego, że handlarze decydowali się w pozostałych miesiącach (poza czerwcem, lipcem, sierpniem i wrześniem) na kontrakty w ramach swoistego rynku instrumentów pochodnych, które również były przedmiotem handlu. Nie możemy być tym zdziwieni, jako że przez trzy lata najbardziej wzmożonej tulipanomanii cena za tę samą cebulkę mogła wzrosnąć aż dwudziestokrotnie. 

Jednak sami możecie się spodziewać, jak kruchym musiał okazać się rynek zwyczajnych kwiatów, którego ostatnie cztery lata (1634-1637) doprowadziły do pęknięcia bańki tulipanowej w lutym 1637 roku. Zaczęło się to ponoć od miasta Haarlem, gdzie na aukcji po raz pierwszy nie pojawili się kupcy.

Czytaj też: Czy w pobliżu Ziemi możliwy jest wybuch supernowej?
Czytaj też: Jak powstało słońce?
Czytaj też: Czym jest promieniowanie kosmiczne?

Jak tłumaczy to zjawisko wspomniany Mackay w swojej książce (via Prosta Ekonomia):

W końcu jednak bardziej roztropni ludzie zaczęli dostrzegać, że to szaleństwo nie może trwać wiecznie. Bogaci już nie kupowali kwiatów, by sadzić je w ogrodach, ale aby odsprzedawać je ze stuprocentowym zyskiem. Jasne było, że w końcu ktoś na tym straszliwie straci. W miarę jak przekonanie to się rozpowszechniało, ceny zaczęły spadać, by już nigdy nie wzrosnąć. 

Ufność znikła, a pośredników ogarnęła powszechna panika. (…) Dzień po dniu we wszystkich miastach Holandii zrywano umowy. Wielu tych, którzy kilka miesięcy wcześniej zaczęli wątpić, że w tym kraju może istnieć coś takiego jak bieda, nagle zauważyło, iż są w posiadaniu kilku cebulek, których nikt nie chce kupić nawet wtedy, gdy proponują odstąpienie ich za czwartą część ceny, jaką za nie zapłacili. 

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News