Xiaomi Mi Pro 2 to jedna z najnowszych hulajnóg elektrycznych Xiaomi, a jednocześnie ulepszona wersja modelu Mi Pro. Co będzie miała do zaoferowania? Dziś przedstawimy Wam wrażenia z dwóch perspektyw.
Xiaomi Mi Pro 2 dołączone wyposażenie i aplikacja
Xiaomi Mi Pro 2, jak to każda inna hulajnoga, dociera do nas w sporym kartonowym pudle, wymagając od nas złożenia całości do kupy. Nie przygotujcie się jednak na całe godziny skręcania śrubek, bo tak naprawdę wszystko sprowadza się do przykręcenia czterema śrubkami kierownicy dołączonym kluczykiem. Oprócz niego w zestawie znajdziemy dokumentację, wymienne koło oraz adapter do ładowania samych opon.
Czytaj też: Test Samsung Galaxy Z Fold2. To najlepszy składany smartfon na rynku
Po tej krótkiej czynności, warto poświęcić jeszcze chwilę na zapoznanie się z instrukcją obsługi oraz pobranie aplikacji Xiaomi Home. Dzięki tej drugiej możecie połączyć się z Mi Pro 2 poprzez Bluetooth 4.1, co zapewnia możliwość zablokowania silnika, podejrzenia statystyk jazdy, pozostałego zasięgu, szczegółów na temat samej hulajnogi i przeprowadzenia ewentualnych aktualizacji, co jest ogromną zaletą.
Dodatkowo to tam aktywujemy funkcję tempomatu i ustawiamy poziom nasilenia hamowania rekuperacyjnego, czyli tego, jak bardzo wbudowany w przednie koło mechanizm będzie przetwarzał energię kinetyczną na dodatkową energię w akumulatorze.
Wygląd, wykonanie i materiały Xiaomi Mi Pro 2
Ta hulajnoga Xiaomi nie wyróżnia się względem innych modeli na rynku swoimi rozmiarami, bo po rozłożeniu mierzy 113 x 43 x 118 centymetrów, a po złożeniu wysokość spada z 118 do 49 cm. Obsłuży użytkowników o wzroście od 120 do 200 centymetrów i wadze od 25 do 100 kilogramów, podczas gdy sama waży 14,2 kilograma.
Nic dziwnego, jako że jest wykonana głównie ze stopu aluminium klasy lotniczej, który ustępuje twardemu tworzywu sztucznemu tylko w przypadku błotników, przedniego uchwytu koła i kilku mniejszych elementów składowych. O wytrzymałość nie musicie się z kolei bać, co podkreśla certyfikat odporności IP54, czyli na kurz i zachlapanie.
Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel R250 Dual
Czytaj też: Nvidia GeForce RTX 3070 – test ray tracingu i DLSS
Wchodząc już w szczegóły, zacznijmy od dołu, czyli tego, na czym jeździmy na Mi 2 Pro. W grę wchodzą 8,5-calowe, stricte drogowe opony pneumatyczne z poprawioną wytrzymałością, które możemy pompować poprzez tradycyjne “samochodowe” kompresory.
Nad nimi nie zabrakło solidnych błotników, które na całe szczęście nie wchodzą w drgania, o co w przypadku tego tylnego dodatkowo dbają aluminiowe wsporniki. Na podstawie tej hulajnogi, w której firma Xiaomi upchnęła system akumulatorów, znajdziemy jeszcze zaślepiony czerwoną gumką port ładowania oraz solidną podpórkę. Warto też zaznaczyć, że podest, czyli to, na czym stoimy, został wyłożony grubą powierzchnią gumową z szeregiem wypustek.
Przechodząc do rury łączącej przedni widelec koła z kierownicą, na samym jego dole znajdziemy sprytnie rozwiązany mechanizm składania, który sprowadza się do przesunięcia “wajchy” w dół lub w górę i jej zabezpieczenia stosownym pierścieniem po rozłożeniu. Przy złożeniu, kierownicę przy podeście utrzymuje przedłużona dźwignia dzwonka, którą zahaczamy o wypustkę na błotniku. Ta z kolei jest wyłożona gumką, ale najwidoczniej niespecjalnie dobrze wykonaną, bo niestety zgubiłem ją bez żadnego ostrzeżenia już po pierwszych kilkunastu godzinach.
Hulajnogę Mi Pro 2 wieńczy kierownica, której przednią część, czyli istny rdzeń zwieńczony jasnym światłem o kącie zorientowanym na dół, stanowi praktycznie czarno-biały wyświetlacz z jednym przyciskiem. Ten w zupełności wystarcza, żeby przełączać się między trzema trybami jazdy, aktywować przednie oświetlenie i podglądać poziom naładowania baterii w postaci pięciu kresek. W razie czego, niczym check-engine w samochodzie, zmartwi użytkownika albo temperaturą pracy, albo inną usterką.
Czytaj też: Test Sony Xperia 5 II. Kompaktowy smartfon zawsze w cenie
Czytaj też: Nvidia GeForce RTX 3070 – testy w rozdzielczości 3440 x 1440
Pozostałe elementy przepustnicy, to tradycyjny, głośny dzwonek, dźwignia hamulca tylnego, dwa gumowe gripy na obu końcach i okraszona czerwoną wypustką z gumy manetka przepustnicy o wysokiej czułości i szerokim zakresie pracy.
Xiaomi udało się nawet przyzwoicie ukryć przewody w gumowych pancerzykach, które widać tylko przy widelcu przedniego koła i tuż przy kierownicy. Oczywiście producent postarał się także o szereg odblasków na czele ze wspomnianym przednim światłem białym i czerwonym tylnym, które może świecić się nieustannie, a podczas hamowania, ostrzega jadących za nami tradycyjnym miganiem.
Układ napędowy i hamulcowy Xiaomi Mi Pro 2
Po stronie tego, co najważniejsze, możemy liczyć na wbudowany w przednie koło silnik elektryczny o mocy znamionowej rzędu 300 W, ale maksymalnej na poziomie całych 600 W.
Ten razem z 12800 mAh zestawem akumulatorowym w podeście Mi Pro 2, umożliwia nam rozpędzanie się do ograniczonych prawnie 25 km/h, pokonywanie zboczy o nachyleniu do 20% i przejechanie w teorii do 45 kilometrów po około 9-godzinnym ładowaniu. Oferuje przy tym trzy tryby działania na czele z najwydajniejszym trybem sportowym (do 25 km/h), standardowym (do 20 km/h) i pieszego, który ograniczając prędkość do 5 km/h, pozwala nam dotrzymać kroku innym.
Czytaj tez: Test Asus GeForce RTX 3070 TUF Gaming OC
Czytaj też: Test Samsung Galaxy M51 – 3 dni bez ładowania w zasięgu ręki!
Za hamowanie odpowiada z kolei duet wbudowanego w przednie koło systemu odzyskiwania energii kinetycznej nowej generacji oraz tylnego hamulca o perforowanej tarczy. Podczas hamowania przednie i tylne układy hamulcowe uruchamiają się jeden po drugim, skracając drogę zatrzymywania, a na dodatek zapewniając bezpieczniejsze hamowanie. System E-ABS w przednim kole można wręcz poczuć na własnej skórze, ustawiając najwyższy poziom jego natężenia w aplikacji.
Po stronie bezpieczeństwa możemy docenić zabezpieczenie nadprądowe i przeciwzwarciowe, podwójną ochronę przed przeładowaniem i nadmiernym rozładowaniem, jak również przegrzaniem oraz działaniem niskiego napięcia na akumulator.
Xiaomi Mi Pro 2 oczami laika
Tak jak wspominałem na początku, za ocenę tej hulajki Xiaomi zabierzemy się razem z Michałem (poniżej), który w kwestii hulajnóg elektrycznych jest zdecydowanie bardziej doświadczony. Z mojego punktu widzenia, a więc kogoś, kto pomimo krótkich przejazdów innymi modelami, przez dłuższy czas miał przyjemność korzystać tylko z testowanego wcześniej uGo SQUBBY 8,5 300W, mogę z czystym sercem powiedzieć, że droższe, to w tym przypadku zdecydowanie lepsze.
Xiaomi postarało się przy Mi Pro 2, które sprawia wrażenie naprawdę konkretnego sprzętu do wojaży po mieście, parkach, czy nawet utwardzonych bezdrożach. Chociaż 9-godzinne ładowanie tego modelu nie brzmi zachęcająco, możemy przecież podłączyć go na noc, ciesząc się następnego poranka wizją 45-kilometrowej przejażdżki. No właśnie, a w rzeczywistości, czyli po teście z udziałem 85-kilogramowego ciężaru wyłącznie na trybie najwyższej wydajności?
Tutaj było już skromniej, bo w takim połączeniu Mi Pro 2 pozwolił na przejechanie prawie 26 kilometrów. Pozwolił jednak w dobrym stylu, bo zapewniając wysoki komfort przy nierównościach, bardzo dobre przyspieszenie przy płaskim terenie i tym z drobnymi nachyleniami nawet przy połowicznym stanie naładowania. Przez dziwną otoczkę bezpieczeństwa, jakie bije od Mi Pro 2 nie miałem też żadnych oporów, żeby wybrać się w przejażdżkę ciemną nocą, zjeżdżać z wysokich górek… i tak naprawdę tylko mokra nawierzchnia powstrzymywała mnie od szaleństw przy maksymalnej prędkości.
Czytaj tez: Test zestawu słuchawkowego Genesis Argon 600
Czytaj tez: Wideorecenzja Samsung Galaxy Z Flip
Te wrażenia z jazd potwierdziła moja równie niedoświadczona z hulajnogami elektrycznymi partnerka, twierdząc, że na Mi Pro 2 czuje się bezpieczniej, niż na innych. Doceniła przede wszystkim większe poczucie bezpieczeństwa i bardziej komfortową jazdę przy nierównościach. Nic dziwnego, jako że Xiaomi postarało się o umieszczenie punktu ciężkości najniżej, jak tylko mogło, czyli w samej podstawie, co w połączeniu z hamowaniem regeneracyjnym, zwalniającym delikatnie po zwolnieniu manetki przepustnicy, znacząco ułatwia pokonywanie zakrętów.
Mi z kolei spodobała się aplikacja Xiaomi Home, jakość oświetlenia Mi Pro 2, wysoka skuteczność hamowania, samo wykonanie (pomijając gumkę na błotniku), niezawodny układ napędowy na czele z wysokim zasięgiem na jednym ładowaniu, liczne elementy odblaskowe i skuteczne odzyskiwanie energii, które po prostu da się zauważyć po długich zjazdach ze wzniesień.
Doceniam też dbałość o szczegóły w postaci przyciemniającego się ekranu po aktywacji oświetlenia (po zmroku bowiem ten nie musi być tak jasny) i nie zablokowanym na poziomie 25 km/h prędkościomierzu, który może nawet dobić do 30 km/h. Kiedy osiągniecie ten poziom (głównie podczas zjeżdżania z dużych górek), hulajnoga zacznie ostrzegawczo piszczeć.
Nie przypadł mi z kolei sam stan Mi Pro 2 po złożeniu. Brakuje mi w nim dodatkowego zabezpieczenia, bo nie raz zdarzyło mi się, że hulajnoga po odłożeniu na ziemię “odblokowała” się ze swojego haczyka przy dzwonku.
Xiaomi Mi Pro 2 oczami specjalisty
W tej części tekstu skupię się bardziej na porównaniu do poprzedników. Miałem akurat okazję jeździć na sporej ilości e-hulajnóg, w tym wcześniejszych modeli od Xiaomi. Pozwala mi to na trochę inne spojrzenie na jazdę.
Xiaomi Mi Pro 2 otrzymałem w październiku, więc w okresie, kiedy już tak często nie jeździ się na tego typu urządzeniach. Pozwoliło mi to także sprawdzić sprzęt w trochę bardziej ekstremalnych warunkach.
Czytaj też: Test słuchawek SteelSeries Arctis 9 Wireless
Czytaj też: Test monitora AOC AGON AG273QZ
Większość specyfikacji opisał już Mateusz. Z takich różnic w stosunku do poprzednika i plusów większych, które zauważyłem podczas jeżdżenia to na pewno podpórki pod tylny błotnik. Dzięki nim ten raczej nie złamie się podczas jazdy. Ekran sprawdza się również bardzo dobrze podczas jazdy – jest w pełni widoczny i wydaje się lepszy od poprzednika. Oferuje on też więcej informacji, w tym te o konieczności odwiedzenia serwisu.
Zmieniła się na pewno przednia lampka – teraz jazda w nocy jest znacznie bezpieczniejsza i znacznie więcej widać przed sobą. Warto też wspomnieć o przechowywaniu energii odzyskanej podczas hamowania – powinno to wydłużyć zasięg. Z kolejnych mniejszych rzeczy producent wspomina o lepszej amortyzacji, ulepszonych tylnych światłach, które teraz migają podczas hamowania. Ostatnia zmiana dotyczy biegów – najmniejszy ogranicza teraz prędkość do 5 km/h zamiast 15 km/h.
Podczas jazdy niestety większych różnic w stosunku do poprzednika nie zauważyłem. Jazda nadal jest przyjemna i bezpieczna, choć nie jest aż tak wygodna jak w przypadku konkurencji. Na większości powierzchni możecie więc rozpędzać się, jednakże np. na ulicy z płyt radziłbym trochę zwolnić. Sam zasięg wyszedł mi bardzo podobny do poprzednika, czyli nadal ok. 32 km (przy mojej wadze ok. 66 kg). E-hulajnoga nie miała też problemów z jazdą pod górkę, wjazdami dla rowerów itp. – tutaj ogromny plus. Także same hamulce działają znakomicie i całość praktycznie staje w miejscu.
Czytaj też: Test Oppo Reno4 Pro 5G. Wygląd to nie wszystko
Czytaj też: Test dysku XPG Gammix S50 Lite 1 TB na PCIe 4.0
Nie przeszkadzał mi za to mechanizm składania. Działał on trochę ciężej niż w przypadku poprzednika, ale może jest to kwestia wyrobienia się. Osobiście uważam, że mechanizm jest jednym z prostszych i łatwiejszych w użytkowaniu, a sama e-hulajnoga jest bardzo łatwa do przenoszenia już po złożeniu.
Miałem też okazję przejechać się Mi Pro 2 podczas mocnej ulewy – takiej, gdzie po minucie można z Was wyciskać wodę. O dziwo e-hulajnoga spisała się świetnie. Nauczony doświadczeniami w takiej ulewie bałem się rozpędzić, ale w końcu zacząłem jechać z maksymalną prędkością. E-hulajnoga świetnie trzymała się powierzchni, była w pełni stabilna i bezpieczna. Choć tutaj po części na ocenę tego mogło mieć wpływ moje doświadczenie i sporo wcześniejszych upadków przy różnych eksperymentach :)
Gdybym miał ocenić ten model to powiedziałbym tak – jeśli macie poprzednika to nie warto go wymieniać. E-hulajnogi są naprawdę podobne i nie ma sensu dla tych kilku zmian wydawać tak sporej ilości pieniędzy. Gdybym jednak miał kupować nową e-hulajnogę to dołożyłbym do nowszego modelu. Różnice w cenie są na tyle małe, że tutaj warto tego dokonać, a ta mała ilość zmian jest w takim wypadku warta dopłaty. Sama e-hulajnoga jest warta rozważenia w szczególności, jeśli szukacie dobrze wycenionego pojazdu oferującego naprawdę spory zasięg.