Reklama
aplikuj.pl

Recenzja Marvel’s Avengers – niewykorzystany potencjał

marvels avengers recenzja

Przyjrzeliśmy się Marvel’s Avengers. Jak produkcja spodoba się zwykłym graczom, a jak największym fanom serii?

Marvel’s Avnegers to gra… dziwna. Mamy tutaj duży budżet, który widać, ale myślimy o tym jak lepiej można by go wykorzystać. Niby jest OK, ale nie do końca. Czasem bawimy się jak w najlepszych produkcjach, by po pięciu minutach uznać, że chyba nam się wydawało. Dlaczego tak jest?

Marvel’s Avengers stoi w przedziwnym rozkroku pomiędzy byciem produkcją dla pojedynczego gracza a tytułem mającym zarabiać przez lata, oferującym rozgrywkę na wiele godzin poprzez sieciowe atrakcje. I z jednej strony – fajnie, dla mnie, gracza preferującego tryb single player pojawia się możliwość zagrania w tego typu grę i bawienia się z innymi, bo przed przejściem do całego „endgame’u” gry mamy kampanię fabularną długą na 9 godzin. Kogo interesuje tylko ona – może sobie zagrać. Ale problem w tym, że takich rozwiązań w postaci oddzielnych trybów wcale nie trzeba stosować co udowodniło Destiny 2, w które grałem do dodatku Porzuceni dla fabuły właśnie.

Ciężko jest złapać w tej grze nierozmazany kadr

To jak wypada ta kampania? Znów, mamy superbohaterską fabułę, która ma swoje momenty zapierające dech w piersi. Tak na kilka sekund. Bo za chwilę znów wychodzą nieprzemyślane elementy gry. W produkcji wcielamy się w kilku superbohaterów i żeby Wam niczego nie zdradzać – same cutscenki czy pomysł na historę są bardzo fajne. Trochę jakbyśmy oglądali film. Walka podczas kampanii raczej nie stanowi wyzwania, a i tak któryś z towarzyszących nam bohaterów może nam zawsze pomóc. Oczywiście zawsze możemy podnieść sobie poprzeczkę i zwiększyć trudność gry, tylko… czy komuś naprawdę by się chciało?

Fabuła ma swoje momenty. Przepraszam, momenciki

Czytaj też: Dlaczego gram w Heroes of the Storm, choć daleko mu do króla gier MOBA?

Bo sama walka, tak jak wspominałem, ma swoje momenty i gdy łapiemy przeciwnika Hulkiem, a następnie bijemy nim innych, to nie sposób sie nie uśmiechnąć. Ale za chwilę mamy powrót do rzeczywistości i dociera do nas, że starcia mimo zatrzęsienia ruchów są po prostu nudne. Wiele z nich można tez przebiec (!) bo są zwykłymi zapychaczami pomiędzy kolejnymi drzwiami z loadingiem, które musimy przejść. Oczywiście pomijamy tym sposobem zasoby czy ukryte przedmioty, ale do ukończenia kampanii i tak nam się nie przydadzą, a na koniec otrzymamy zestawy znacznie mocniejszej od naszych, aby móc bawić się w endgame.

I stój tak przejmuj punkt w kampanii fabularnej

Doskwiera także design niektórych etapów. Są takie, które stworzono z myślą o produkcji nastawionej na pojedynczego gracza (całe pierwsze 2h to zabawa jak w wysokobudżetowej grze AAA singleplayer), a potem się zaczyna. Misje, w których musimy bronić punktów na mapie wyglądające jak żywcem wyrwane z multiplayera. Powtarzające się zbyt często miniaktywności w wielkich hubach gry – to nie są atrakcje dla pojedynczych graczy, ale widać, że trzeba było jakieś te lokacje zapełnić.

Czytaj też: Xbox Series – Nowa Nadzieja

A gdy już przeszedłem grę i przystąpiłem do bardziej usługowej części gry – już kompletnie nie chciało mi się grać. Cały czas się zastanawiam czy będę wracał do produkcji, aby robić misje zapowiedzianych superbohaterów. Taki content brzmi super, ale gdy przypomnę sobie jak wygląda core gry, to nie wiem czy chce mi się męczyć. To jest dobra gra, ale tylko tyle. Niewystarczająco dobra. Co to za pomysł, żeby zbierane przedmioty w grze sieciowej nie zmieniały wyglądu naszego bohatera tylko statystyki, a od ogólnych wyglądów mamy skiny?

To mogła być o wiele lepsza gra…

Robienie tych samych, schematycznych zadań zupełnie nie jest przyjemne już po kilkunastu godzinach i jestem bardzo ciekawy jak dużo osób odbiło się od tej produkcji. Podczas trybu fabularnego ani razu nie natrafiłem na kogoś kto by chciał zagrać misję w trybie współpracy. A po fabule? Na kilka prób znalazło mi jednego gracza. OK… coś tu jest nie tak. Tej produkcji brakuje… kultu? Tutaj nikt nie będzie rozmawiał ze sobą o tym czy wykonał daną misję i zdobył ten super młot dla Thora. Nie będzie bo i tak nie widać zmian w wyglądzie, a gameplay nudzi i sprawia wrażenie wykonywania listy zadań po kolei, a nie po prostu dobrej zabawy sieciowej.

Ciekawe czym teraz zajmie się Crystal Dynamics?

Produkcję ogrywałem na oryginalny,m PlayStation 4 i… oh, boy. Ależ to lubi chrupnąć. Czasem mamy te 30 klatek na sekundę, ale gra bardzo lubi sobie zjechać do animacji poklatkowej. Szczególnie zapadł mi w pamięć jeden pojedynek z bossem, gdzie jako Czarna Wdowa musiałem się zastanawiać czy gra się zaraz nie zatnie bo tak źle działała, a do tego czy ten kompletnie rozmazany zbiór pikseli to przeciwnik czy pocisk. Rozdziałka i płynność lubią się kompletnie zepsuć. Do tego pojawia się tutaj problem już tych najbardziej wymagających gier na stare konsole, w którym sprzęt jest tak obciążony, że czasem gubi dźwiek.

Nie, to nie jest trzęsąca się kamera. To rozdzielczość gry. Bywało gorzej. Naprawdę.

Czy po skończeniu Marvel’s Avengers miałem wrażenie, że jest to zmarnowany czas? Cóż, kampania była jeszcze OK (ale takie mało entuzjastyczne OK), ale później gra się już kompletnie znudziła. Zmarnowano masę pieniędzy na produkt, który powinien wyglądać inaczej i nie wydaje mi się, aby autorzy nawet zamierzali coś tutaj zmieniać i ratować. Fani na pewno mogą spróbować zagrać, ale zadowoleni w 100% nie będą. Zwykli gracze mogą tytuł odpuścić. Ja po ukończeniu produkcji nabrałem ochoty na porządną grę z superbohaterami i kupiłem Inustice 2. Podczas każdego pojedynku bawię tak dobrze, jak nigdy nie bawiłem się w trakcie zabawy z Marvel’s Avengers. A następne chyba będzie Destiny 2 i zaległe dodatki…

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News