Dziwny, zdezelowany stateczek bezzałogowy z szeregiem anten i paneli słonecznych, to zdecydowanie niecodzienne znalezisko na wybrzeżu. Na nie natknęli się jednak plażowicze na szkockiej wyspie Tiree.
Tajemniczy bezzałogowy statek
Stosowne organy zostały o znalezisku szybko poinformowane, ale nadal ten amerykański dron wodny pozostaje jedną wielką tajemnicą. Został znaleziony między dwoma skałami, kiedy najpewniej osiadł na mieliźnie podczas odpływu (via Popular Mechanics).
Eksperci szybko zidentyfikowali ten statek, jako amerykański twór w postaci Liquid Robotics Wave Glider. To bezzałogowe cacko jest przeznaczone do samodzielnej podróży po bezkresie mórz i oceanów z niewielkim ładunkiem, dzierżąc trzy panele solarne i cztery anteny w myśl komunikacji satelitarnej.
Czytaj też: Szpiegowski samolot U-2 zaszedł za skórę Chinom
Powinien też dzierżyć sekcję podwodną z płetwami, która przechwytuje energię fal, ale ten egzemplarz został jej pozbawiony. Nic dziwnego, patrząc po stanie jego dziobu i poniszczonej pianki wypornościowej.
Nadal nie znamy jednak właściciela łodzi, która został wyrzucona na brzeg 28 września i do tej pory nikt się po nią nie zgłosił. Dziwne, zważywszy na tak zaawansowany poziom urządzeń lokalizacyjnych na jego pokładzie, ale nagła utrata ich zasilania może być tego powodem.
Czytaj też: Obejrzyj jak przed wiekiem ściana dymu mogła ukryć okręt bojowy na otwartych wodach
Czytaj też: Ten okręt podwodny odmienił Marynarkę USA na zawsze. Teraz jest niczym
Czytaj też: Myśliwiec lecący bez osłony pilota, czyli Rosja w pełnej krasie
Samo pochodzenie sugeruje jednak, że to statek Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, który albo jest częścią floty dronów wykrywających okręty podwodne, albo przekaźnikiem sygnału.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News