Reklama
aplikuj.pl

Najgorsze gry generacji PS4 i Xbox One

najgorsze gry generacji

Nowe konsole są tuż za rogiem, więc to dobry moment na kilka podsumowań. Jakie produkcje wspominam najgorzej?

Moja biblioteka gier z tej generacji konsol to ponad 700 gier. Trochę tego udało mi się zagrać, ale nie wszystko okazało się wspaniałą przygodą. Zebrałem te produkcje, które były tak złe, że nawet nie powinniście ich nigdy kupować. Ulepszenie ich grafiki czy płynności na nextgenach tutaj nic nie pomoże. Unikać jak ognia powinniście:

Bravo Team

Produkcja na VR od Supermassive Games, która powstawała dla Sony. Cóż, to jedna z ostatnich gier, które powstały w takiej współpracy, bo później Supermassive stało się multiplatformowe. I chyba widać, że mieli już dość tego typu zleceń, bo gra jest fatalna. Aż dziw bierze, że ktoś to przepuścił. Tytuł wyszedł w czasie, gdy na PlayStation VR było już pełno gier z fantastycznym sterowaniem pod upośledzone kontrolery PlayStation Move. Deweloperzy stworzyli tragiczny wręcz sposób kierowania bohaterami, a do tego pozostawili grę zabugowaną. Nie udało mi się jej przejść, bo towarzysz broni nie chce słuchać moich komend. Oby to nie była Wasza pierwsza gra jak kupicie gogle wirtualnej rzeczywistości.

Czytaj też: Gry, które zasługują na nextgenowy upgrade, a nie update
Czytaj też: Najciekawsze premiery gier – Listopad 2020
Czytaj też: Nowe karty AMD to nie rewolucja, na którą czekaliśmy

Dead Effect 2

Gra, która w każdy możliwy sposób krzyczy do nas, że powstała z myślą o smartfonach. I jako taka na telefonach może się sprawdzić. Ale na konsolach? Nawet w 2015, gdy sprzęty się rozkręcały nie było tak złych gier. Drewno na ekranie pamiętam do dziś, a sterowanie przyprawiające o ból głowy udowadniało na premierę, że twórcy chyba na konsoli nigdy nie grali.

Ghost of a Tale

Miałem bardzo duże oczekiwania wobec tej produkcji. Pomysł na świat fantasy małych zwierząt skradł niejedno serce. Niech jednak nie zwiedzie Was myszka-główny bohater. Ten szczur tnie się w najmniej spodziewanych momentach. A grafika na podstawowych konsolach szczypie w oczy. Do tego doliczmy bugi, które sprawiają, że raz idealnie przekradniemy się obok przeciwników by przy innej próbie zaalarmować wszystkich, bo… też bym chciał wiedzieć dlaczego.

Czytaj też: Gry do poruszania się podczas pandemii
Czytaj też: Czy PS5… czyli odpowiadamy na nietypowe pytania
Czytaj też: Wasze PS4 też już ledwo żyje?

Mighty No. 9

Przypadek dobrze znany. Miał być Mega-Man XXI wieku, a wyszła abominacja. Umarłem ze śmiechu jak odpaliłem tytuł po kilku miesiącach od premiery i przywitało mnie niedziałające menu. A jak już działało to nie było napisów wskazujących co robią dane opcje. Jak już jakimś cudem przebijecie się do głównej gry to gratulacje. Straciliście kilkanaście minut z życia tak jak ja. Fatalne zaprojektowane poziomy pełne błędów. Nie warto. Naprawdę.

Pure Farming 2018

Przypadek fatalnego portu na konsole. Sama gra – nienajgorsza. Samouczek nauczy Was wszystkiego co trzeba, a misje w grze sprawią, że będziecie chcieli grać! Gra ma tylko pewien problem – nie widać nic dalej niż kilka metrów od bohatera. Jakieś obiekty na dalszym planie już są to twórcy kompletnie je zablurowali. Zasięg widzenia jest tak mały, że nawet nie da się chłonąć klimatu życia na farmie. Przypadek, w którym oprawa graficzna psuje wszystko. WSZYSTKO.

RAID: World War 2

Co się stanie, gdy dasz twórcom kilku dodatków do PayDay 2 zrobić własną grę w podobnym stylu tylko, że w klimatach drugiej wojny światowej? Oprawa graficzna jak z jakiegoś Mortyra, niewczytujące się obiekty w grze, sztuczna inteligencja głupia jak but, okropny model strzelania… To już chyba wystarczająco powodów, aby nie grać w tę produkcję?

Czytaj też: 11 rzeczy, które musisz wiedzieć o PS5 i Xbox Series
Czytaj też: Oczekiwałem miedzi, a trafiłem na złoto. Te dwa DLC skradły mi serce
Czytaj też: Czy warto kupić teraz komputer do gier?

Road Rage

To są dopiero jaja. Gra wita nas logo Unreal Engine 4, a potem otrzymujemy grafikę, z którą poradziłyby sobie smartfony mające kilka lat. Historia pisana na kolanie, model jazdy niedający przyjemności z rozgrywki, beznadziejne zadania. Tytuł wygląda jakby został posklejany z gotowych assetów. Tylko, że tak chyba nie jest. Po prostu stworzono coś tak słabego. I nie wstydzono się tego wydać. Nawet największy fani jednośladów mają unikać tej gry jak ognia.

Zheros

„O, jaki przyjemny brawler! Mam ochotę to sobie zagram!” Żebyście przepadkiem tak nie pomyśleli. Mechaniki gry są tak proste i niedające satysfakcji z rozgrywki, że z miejsca pożałujecie pieniędzy. A potem traficie na poziomy działające w płynności pokazu slajdu. A! I uwaga na usuwające się zapisy stanu gry!